To były najgorętsze derby Madrytu od dawna. Składały się na to kwestie sportowe (wicelider przyjechał na stadion lidera i obrońcy tytułu mistrzowskiego) oraz pozasportowe (protest Realu ws. sędziowania i w odpowiedzi na to prowokacje w wykonaniu Atletico w mediach społecznościowych). Wiele osób zapewne liczyło, że dyskusje po meczu będą dotyczyły wyłącznie spraw czysto piłkarskich, ale w Hiszpanii często zdarzają się spotkania, które wywołują polemikę w sprawie pracy arbitrów. Takowym też było to sobotnie. Punktem zapalnym okazał się rzut karny podyktowany po pół godzinie gry za faul Aureliena Tchouamenim na Samuelu Lino. "Jedenastkę" wykorzystał Julian Alvarez, wyprowadzając "Los Colchoneros" na prowadzenie. W drugiej połowie "Królewscy" wyrównali za sprawą Kyliana Mbappe. Więcej goli już nie padło. Derby Madrytu, Real - Atletico. Czy Tchouameni faulował Lino? Od nocy przez hiszpańskie media przetacza się dyskusja, czy francuski pomocnik faktycznie faulował. Ujęcia pokazywane w oficjalnej transmisji nie pokazały zdarzenia ze zbyt bliska. Kibice w mediach społecznościowych nagrali przybliżenie, jakie zaserwowała swoim widzom saudyjska telewizja. Sytuacja pozostała jednak trudna do jednoznacznej oceny. Fani zastanawiają się, czy kontakt między zawodnikami faktycznie był, a jeśli tak, to czy wystarczająco duży, by dyktować karnego. W programie "El Chiringuito de Jugones" sympatyzujący z Realem dziennikarz Jose Luis Sanchez zagrzmiał, że poszedłby w sprawie tego meczu do sądu. Część kibiców "Los Blancos" skandowała na trybunach: "Korupcja w Federacji (hiszpańskim związku - red.)". Legia Warszawa zagrała dla rywali. Wymarzone wyniki dla Lecha Poznań "Tchouameni spóźnia się, ale powtórka nie pokazuje żadnego szczególnie wyraźnego kontaktu. Wydaje się, że jest kontakt, choć niezbyt silny. Obraz, który pokazano sędziemu na ekranie, był zrzutem ekranu, na którym kontakt można było zobaczyć z dalszej odległości. Następnie poddano je analizie, która doprowadziła do podjęcia ostatecznej decyzji" - pisze Relevo.com. Załamany analizowaniem statycznego obrazka był w jednej ze stacji radiowych Mateu Lahoz, były sędzia. - Sędzia podszedł do sprawy najlepiej, jak mógł, stosując swoje kryteria i podejmując decyzje - powiedział Diego Simeone. Nie chciał podsycać nastrojów, nie zabrał głosu nawet w kwestii potencjalnej niepodyktowanej czerwonej kartki dla Daniego Ceballosa. Atletico po ostatnim gwizdku zmieniło przekaz w mediach społecznościowych, skupiając się na "cieszeniu się życiem" i docenieniu punktu wywiezionego z Bernabeu. Reprezentant Polski zrównany z ziemią. Francuzi bez żadnej litości