Dla kibiców Realu to bardzo dobra informacja, bo ryzyko związane z urazem lewego obrońcy wydawało się znacznie większe. Przypomnijmy, do końca meczu z Czechami pozostawały już tylko minuty, gdy Brazylijczyk został sfaulowany przez zawodnika gości Ubonga Ekpaia. Na tyle brutalnie, że musiał zejść z boiska, osłabiając swoją drużynę, bo trener Julen Lopetegui wykorzystał już wcześniej wszystkie zmiany. Kontuzja Marcelo nie pociągnęła za sobą poważniejszych konsekwencji. Ani we wtorek - bo "Królewscy" utrzymali prowadzenie 2-1, mimo osłabienia, ani przed El Clasico. Brazylijczyk jest w pełni sił i wszystko wskazuje na to, że wystąpi w niedzielę na Camp Nou. W przeciwieństwie do Daniego Carvajala, który od początku października zmaga się z urazem łydki i jego powrót na boisko może nastąpić najwcześniej za miesiąc. Hiszpan ma wprawdzie treningi w centrum Valdebebas, ale ćwiczy samodzielnie. Z kolei z pierwszą drużyną trenował Jaume, 21-letni pomocnik, który na co dzień występuje w rezerwowej Castilli. Oprócz niego, do dyspozycji pozostaje Vinicius Junior, któremu została anulowana żółta kartka, otrzymana również w rezerwach. Oznacza to, że zawieszenie jest cofnięte. Po sobotnim lekkim treningu Real pojedzie więc po południu do Barcelony praktycznie w najsilniejszym składzie. Gospodarze nie mogą tego powiedzieć, bo wystąpią bez swojego najlepszego zawodnika. Leo Messi doznał kontuzji w ostatniej kolejce w meczu z Sevillą. Jak Barcelona poradzi sobie bez niego? To jedno z podstawowych pytań przed El Clasico. W Lidze Mistrzów przeciwko Interowi brak Argentyńczyka nie był zbyt widoczny. Z punktu widzenia Realu najważniejsze pytanie jest inne: czy Lopetegui ma jeszcze szanse dobrym wynikiem utrzymać się na stanowisku. Bo co do tego, że ewentualna słaba postawa "Królewskich" na Camp Nou będzie dla niego pożegnaniem nie ma już wątpliwości. RP Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division