Kontrakt Griezmanna z Atletico wygasa dopiero 30 czerwca 2023 roku, w związku z czym piłkarz bez pozwolenia klubu nie mógł prowadzić rozmów na temat transferu z innymi klubami. Takie negocjacje zawodnicy mogą prowadzić jedynie w ostatnim półroczu przed wygaśnięciem kontraktu. Od początku lipca Francuz stawał się jednak bardzo łakomym kąskiem na rynku transferowym, bowiem jego klauzula spadała z 200 do 120 mln euro. W oświadczeniu Atletico ujawniło, że Griezmann 14 maja oznajmił, że chce opuścić klub. W kolejnych dniach "Atleti" dowiedziało się jednak, że napastnik warunki kontraktu z Barceloną ustalił już w marcu, a negocjacje trwały od połowy lutego. Oznacza to, że "Duma Katalonii" złamała dozwolony okres negocjacji, choć radio "Cadena SER" jest zdania, że cały proceder trwał od listopada zeszłego roku! Co więcej, negocjacje między Griezmannem a Barcą miały odbywać się w czasie, gdy Atletico rywalizowało z Juventusem Turyn w Lidze Mistrzów. Hiszpański klub pierwszy mecz wygrał 2-0, ale w rewanżu przegrał 0-3 i odpadł z rozgrywek. W dalszej części madrycki klub przyznał, że w czwartek 4 lipca doszło do spotkania przedstawicieli obu klubów - Miguela Angela Gila i Oscara Grau na wniosek Barcelony. Mistrzowie Hiszpanii poprosili o możliwość odroczenia płatności 120 mln euro za transfer Griezmann. Atletico odmówiło. "Atleti" ujawniło też, że skontaktowało się z Griezmannem, jego siostrą, która jest jednocześnie agentem zawodnika oraz z prawnikami piłkarza. Atletico wezwało zawodnika do rozpoczęcia treningów w niedzielę, wraz z resztą drużyny. Drużyna z Madrytu nie tylko zarzuciła Barcy złamanie reguł panujących na rynku transferowym, ale także działanie sprzeczne z podstawowymi zasadami etyki w sporcie. Zarzuca jej oraz Griezmannowi działanie na szkodę klubu i brak szacunku wobec kibiców. Primera Division - zobacz terminarz nowego sezonu WG