"Reprezentację Polski należy rozwiązać". Autorka słów "przyłapana" na lotnisku. Ewa Piątkowska: Naprawdę tego nie rozumiem
Była mistrzyni świata w boksie Ewa Piątkowska przed ponad rokiem zasłynęła głośną wypowiedzią na temat piłkarskiej reprezentacji Polski. Tymczasem minionej nocy znalazła się w licznym gronie osób na Okęciu, które witały kadrę Michała Probierza wracającą z mistrzostw Europy w Niemczech. Interesująca się futbolem sportsmenka w rozmowie z Interią nawiązała do swojego pamiętnego wystąpienia i opowiedziała, jak obecnie postrzega "biało-czerwonych" po turnieju w Niemczech. Momentami znów nie gryzła się w język, choć liczy, że kiedyś viral z nią w roli głównej umrze śmiercią naturalną.

Ewa Piątkowska odebrała telefon w środę krótko przed godziną 10 i od razu zastrzegła, że dopiero się obudziła i bierze się do życia. Takie przywitanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że na jednym ze zdjęć, jakie mój redakcyjny kolega opublikował z przywitania piłkarskiej kadry na Okęciu, dostrzegłem byłą mistrzynią świata w boksie. W dodatku z... mikrofonem w ręku, co jeszcze bardziej mnie zaintrygowało.
Ewa Piątkowska na lotnisku. Jak to możliwe? Robota poszła w piach
Jak to możliwe ? - pomyślałem sobie. Mając w pamięci słynny występ byłej rugbystki i pięściarki zawodowej, który w mediach społecznościowych przybrał formę viralu. Otóż w marcu ubiegłego roku Piątkowska była gościem w programie "7 dni sport" w TVP Sport, gdzie bardzo ostro "przejechała się" po piłkarskiej reprezentacji Polski. Kontekst był bliski obecnym wydarzeniom, bo kadra była na starcie eliminacji do mistrzostw Europy, z którymi właśnie pożegnała się jeszcze przed wtorkowym meczem z Francją. Starcie w Pradze było blamażem Orłów, bo już po dwóch minutach przegrywali 0:2, a ostatecznie zostali pokonani przez Czechów 3:1.
- Powinniśmy wspierać reprezentację, ale uważam, że kadra Polski to jakiś tragiczny twór, który powinien zostać rozwiązany. Występy tej kadry są tragiczne - te dwa zdania Piątkowskiej, spośród jej dłuższego wywodu, wtedy zdecydowanie najmocniej się poniosły.
Odbierając telefon "Tygrysica" potwierdziła, że jej późna pobudka ma związek właśnie z zarwaniem nocy na lotnisku. - Tak jest, właśnie przez to, a jeszcze piłkarze się spóźnili, więc trwało to dłużej niż myślałam - uśmiechała się, by od razu wyjaśnić motywy swojej obecności w hali przylotów. - Razem z koleżankami chciałyśmy nakręcić materiał na Youtube'a, pokazując mecz z perspektywy strefy kibica, porozmawiać z fanami, a później przywitać piłkarzy na lotnisku. Niestety nic z tego nie wyszło, bo najpierw mocno spóźniłyśmy się na mecz, a na koniec jeszcze pojawił się problem z kamerą i finalnie nic nie udało się zarejestrować. Dlatego materiału niestety nie będzie, ale to był ciekawy dzień i dobrze się bawiłam - wyjaśniła Piątkowska.
Od tragicznego tworu do przywitania kadry. "Moja optyka raczej nie mogła się zmienić"
Nasza była pięściarka zaczęła od tego, że sceny w strefie kibica przerosły jej wyobrażenie. - Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, bo myślałam, że w meczu o nic będzie dosyć pusto, a tymczasem było mnóstwo ludzi. Atmosfera też była całkiem fajna, nie taka jak w meczach o coś, ale frekwencja robiła wrażenie - opowiadała była mistrzyni Europy i była mistrzyni świata federacji WBC, a obecnie zawodniczka MMA.
Ja jednak wciąż byłem skonfundowany, jak to się stało, że sportsmenka, która w swoim wystąpieniu sprzed roku akcentowała, że podziwia ludzi, którzy "jeżdżą za tą kadrą na mecze wyjazdowe", najpierw była obecna w strefie kibica, a w nocy zameldowała się na lotnisku. Piątkowska roześmiała się, po czym zaznaczyła. - Nie, jeździć nie jeżdżę, ale rzeczywiście robiłyśmy ten materiał.
Zatem czym prędzej postanowiłem dopytać, czy jej najgłośniejsze słowa o tym, że nasza kadra to tragiczny twór i powinna zostać rozwiązana, wciąż są aktualne, czy może uległy zmianie.
- Moja optyka raczej nie mogła się zmienić, bo na razie się nie odkupili. Patrzmy na fakty. Co prawda kadra awansowała na Euro, ale teraz tyle drużyn się tam dostaje, że nie uważam, by samo to było sukcesem. A odpadliśmy jako pierwsi z jednym punktem. Remis z Francją oczywiście trzeba docenić, bo to w końcu wicemistrzowie świata, ale jednak na koniec jest gorzko, gdy trzeci mecz gra się już o nic. To jest tragiczny wynik, gdy mówimy o kraju, w którym żyjemy futbolem. Do tego uważam, że w takim spotkaniu Francuzi cofali nogę, żeby nie złapać kontuzji przed meczami o wszystko w fazie pucharowej. Zmierzam do tego, że rywal nie musiał grać na sto procent.
A następnie sama z siebie postanowiła dodać, jakimi uczuciami obecnie darzy najpopularniejszą reprezentację w naszym kraju.
- To nie jest tak, że ja ich nie lubię. Bardzo bym chciała cieszyć się z gry tej reprezentacji, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego to my nie możemy być uważani za mocną drużynę. Przez fatalną grę w kwalifikacjach wpadliśmy do bardzo trudnej grupy, gdzie szczerze mówiąc nie wierzyłam w ani jeden punkt, dlatego remisem z Francją jestem zdziwiona. Nie jestem w stanie zrozumieć, czego nam brakuje, by w ukochanym sporcie wszystkich Polaków, który jest tak bardzo masowy, a przez to występuje duża konkurencja i kilku piłkarzy występuje w czołowych klubach świata, grać na wyższym poziomie. To my powinniśmy być taką drużyną, której inni się boją, a teraz nie wypadamy lepiej nawet od takich krajów, jak Albania. To jest dla mnie niezrozumiałe, że dużo częściej jesteśmy wręcz zażenowani - utyskuje sportsmenka, przed erą sportów walki reprezentantka Polski w rugby.
Piątkowska nie może tego pojąć, ale podkreśla: Ja ich nie tępię
Piątkowska kilka ciepłych słów wypowiedziała pod adresem naszych bramkarzy Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Skorupskiego, dodając że w odwodzie jest jeszcze taki fachowiec, jak Marcin Bułka. Dorzuciła także swoje trzy grosze do rzutów karnych Roberta Lewandowskiego, wokół których znów jest głośno, choć Polak robi wszystko w ramach przepisów.
- Bez bramkarzy, gdyby nie ich umiejętności, byłoby jeszcze gorzej i myślę, że wówczas rozmawialibyśmy o trzech blamażach. A odnośnie Lewandowskiego, piękne to rzeczywiście nie jest, trochę dziwaczne, ale dopóki przepisy na to pozwalają i nie pojawi się nakaz, by nabiegi wykonywać płynnie, niech to wykorzystuje. Trzeba wykorzystywać wszelkie luki w ramach regulaminu, które są tak skuteczne, więc tego bym się nie czepiała
Na koniec "Tygrysica" jeszcze raz wróciła do swoich najgłośniejszych słów sprzed ponad roku, którymi zapadła w pamięci wielu osobom.
- Nie chcę być odbierana tak, że ja naszych piłkarzy nie lubię i ich tępię. Fakt, że ta wypowiedź na razie jest nieśmiertelna i lata po internecie po każdym gorszym meczu, a ja jestem oznaczana. Natomiast mam nadzieję, że kiedyś ona umrze śmiercią naturalną, bo widzę cień nadziei choćby po meczu z Holandią. Tacy piłkarze, jak Kacper Urbański, dają wiarę, że możemy grać bez kompleksów, odważnie i bez padania na kolana przed wyżej notowanymi rywalami - w optymistycznym tonie zaakcentowała Piątkowska.


