Niecodzienna sytuacja na zgrupowaniu kadry Polski. Krzyk niesie się po korytarzach
- Czasem, gdy spotykamy się z dziewczynami na korytarzu, to mówimy: "Ej, jedziemy na Euro!". To jest świetny czas. Przez tyle lat trenujemy i często nie było kolorowo, więc fakt przygotowań i wyjazdu na taką imprezę to jest coś, co ciężko opisać - podkreśla bramkarka Kinga Szemik, która z reprezentacją Polski przygotowuje się Euro 2025.

4 lipca zaczynacie Euro 2025 meczem z Niemkami, a w grupie macie jeszcze Szwedki i Dunki. Które z tych rywalek wydają się najmocniejsze?
Kinga Szemik: Patrzymy na to, co jest najbliżej nas, więc piątkowe spotkanie z Ukrainą oraz mecz z Niemkami. Musimy się do nich jak najlepiej przygotować i w Szwajcarii wykonać pierwszy krok, a dopiero później myśleć o kolejnych. Niemki w rankingu stoją najwyżej, ale mecz meczowi nie jest równy. Musimy dać z siebie wszystko i zagrać jak najlepiej.
Jedziecie na Euro w roli kopciuszka. To pomaga czy przeszkadza?
- Lubię występować w roli "underdoga", bo wtedy presja spoczywa na rywalkach. Musimy jednak być profesjonalistkami i zagrać w tym meczach najlepiej jak potrafimy. Przeciwniczki na pewno będą chciały grać z nami ofensywnie i nas zdominować, a my będziemy musiały zagrać solidnie i zdyscyplinowanie. Musimy w odpowiednich momentach pokazać im, że powinny się pilnować. Bo to nie jest tak, że bez niczego będą sobie z nami wygrywać.
Musimy w odpowiednich momentach pokazać rywalkom, że powinny się pilnować
Wygląda więc na to, że nastawicie się na grę z kontry.
- Trzeba mieć różne scenariusze w głowie, ale musimy realnie podejść do tematu. Niemki są bardzo ofensywne, więc mecz może się różnie ułożyć, ale musimy być świadome swoich atutów, a gra z kontry jest jednym z nich.
Jak przebiegają przygotowania w Arłamowie?
- Świetny ośrodek i świetne warunki. Niczego nam nie brakuje, możemy skupić się na treningu, ale też mentalnie odpocząć. Wokół jest wiele natury, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Ja też mieszkam w górach, więc cieszę się, że możemy tutaj być.
Czego możemy spodziewać się po was na mistrzostwach Europy?
- Na pewno będziemy zaangażowane na maksa, nie będzie odpuszczania i odstawiania nogi. Nie jedziemy po to, by tylko sobie pograć, ale zagrać najlepiej jak potrafimy. Piłka jest nieprzewidywalna i będąc razem, możemy zaskoczyć. Jedziemy po to, by dać kibicom radość i pokazać, że nie jesteśmy tam przez przypadek.
Nie możecie się już doczekać meczu z Niemkami?
- Widzę go oczami wyobraźni, ale wcześniej zagramy jeszcze z Ukrainą, a później mamy trochę czasu, by przygotować się do Euro. Nie wybiegam w przyszłość, liczy się to co tu i teraz. Cieszymy się, że jedziemy, ale mamy jeszcze pracę do wykonania.
Emocje na tym zgrupowaniu są inne niż na poprzednich?
- Na pewno. Czasem, gdy spotykamy się z dziewczynami na korytarzu to mówimy: "Ej, jedziemy na Euro!". To jest świetny czas. Przez tyle lat trenujemy i często nie było kolorowo, więc fakt przygotowań i wyjazdu na na taką imprezę to jest coś, co ciężko opisać.
Notował i rozmawiał Piotr Jawor


