Działo się na meczu Polek. Rodzina zaskoczyła naszą reprezentantkę
Na inaugurację mistrzostw Europy reprezentacja Polski przegrała z Niemkami 0:2, choć przez ponad 50 minut dzielnie się broniła. Dla podopiecznych Niny Patalon był to jednak nie tylko ważny mecz z wicemistrzyniami Europy, ale też niesamowite przeżycie. - Nawet najbliżsi mówili, że widać było, iż się stresowałam – podkreśla Ewelina Kamczyk.

W strefie wywiadów na Polki trzeba było czekać blisko półtorej godziny po zakończeniu meczu, ale biało-czerwone nie wyglądały na przybite porażką.
- Dobrze sobie poradziłyśmy mentalnie, choć przed spotkaniem większość zawodniczek odczuwała emocje. Nawet mi najbliżsi mówili, że widać było, iż się stresowałam, choć uważam, że tak nie było. Pozytywny dreszczyk emocji na pewno mnie przeszedł, ale podczas debiutu to chyba normalne - podkreśla Ewelina Kamczyk.
Polki na przerwę schodziły przy stanie 0:0, ale chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy straciły bramkę.
- Chciałyśmy urwać punkty i nawet miałyśmy ku temu sytuacje, ale nic nie chciało wpaść. Nie ma się co jednak oszukiwać, bo Niemki to jest potęga i 0:2 to akceptowalna porażka - uważa Kamczyk.
Euro 2025. Polska przegrała z Niemcami
Mimo porażki Polki po meczu nie były podłamane.
- Jesteśmy jednością i zgrane, a to jest nasza największa siła. Każda oddała serce i robiła co mogła. Na pewno też mecz nas dużo kosztował, ale Niemki jak schodziły, to też były zmęczone – zaznacza Kamczyk.
- Po meczu byłyśmy z siebie dumne, że oddałyśmy całego serducho. Ewa Pajor nawet podeszła do mnie i mówi, że jeśli dałam z siebie wszystko, to powinnam być dumna. Każda z nas może stanąć przed lustrem i powiedzieć, że robiła, co mogła - dodaje Kamczyk.
W innym meczu polskiej grupy Szwecja pokonała Danię 1:0. Polki we wtorek zmierzą się ze Szwedkami, a w kolejną sobotę z Dunkami. Z grupy awansują po dwa najlepsze zespoły.
Z Sankt Gallen Piotr Jawor


