Tegoroczne mistrzostwa Europy w piłce nożnej dobiegły końca. W niedzielny wieczór w wielkim finale doszło do potyczki pomiędzy Hiszpanami a Anglikami. Spotkanie rozkręcało się właściwie z minuty na minutę. W pierwszej połowie nie brakowało momentami ostrej gry. Żółtą kartkę za przewinienie na Declanie Rice’ie otrzymał Dani Olmo. Kibice domagali się wyrzucenia go z boiska, lecz sędzia nie skorzystał nawet z pomocy VAR-u. To właśnie o tej sytuacji mówiło się najczęściej, gdy zawodnicy zeszli do szatni i czekali na drugą połowę. Trzy bramki w drugiej połowie. Działo się w finale Euro 2024 Ta zaczęła się z grubej rury. Zaledwie stu dwudziestu sekund potrzebowała "La Furia Roja", by wysforować się na prowadzenie. Na odpowiedź Anglików nie trzeba było długo czekać. Piłkę tuż za polem karnym otrzymał Cole Palmer, który uderzył po ziemi nie do obrony i wpisał się na listę strzelców. Sporo kibiców w białych koszulkach pewnie zaczęło odliczać czas do nadchodzącej dogrywki. Niektórzy marzyli o drugim trafieniu dla swoich ulubieńców. I gol rzeczywiście padł. W euforii po raz drugi niedzielnego wieczoru znaleźli się jednak Hiszpanie. Znów cieszył się kolejny rezerwowy. Jordana Pickforda pokonał Mikel Oyarzabal. Przez chwilę pojawiły się wątpliwości związane ze spalonym. Już pierwsza powtórka pokazała jednak, że bramka na 2:1 została zdobyta prawidłowo. Hiszpanie mistrzami Europy. Już nie wypuścili prowadzenia z rąk "La Furia Roja" prowadzenia nie oddała do ostatniego gwizdka sędziego i po raz kolejny w historii może szczycić się mianem najlepszej reprezentacji na Starym Kontynencie. Anglicy zaś na podobną szansę muszą poczekać co najmniej cztery lata. W 2028 roku pomogą im własne ściany, ponieważ zmagania odbędą się na terenie Wielkiej Brytanii. Pełna tekstowa relacja ze spotkania w Berlinie dostępna jest TUTAJ.