Ponieważ były poważne wątpliwości, do roboty wzięli się historycy, by zbadać, jaka jest prawda. Czy faktycznie to wynalazek czysto amerykański, a nazwa jest przypadkowa, czy też istotnie to w Hamburgu tkwią korzenie jednego z władców piłkarskich stadionów - hamburgera. Obok kiełbasy to przecież przekąska numer jeden. Sprawa jest prestiżowe i niełatwa, bowiem o pierwszeństwo upomina się niemieckie Hamburg, ale i Hamburg amerykański. Ten w stanie Nowy Jork. Bracia Frank i Charles Menches zaserwowali kanapki z mieloną wołowiną właśnie na jarmarku w miasteczku Hamburg w stanie Nowy Jork. A ponieważ cieszyły się sporym wzięciem, a byliśmy w Stanach Zjednoczonych, gdzie wzięcie oznacza pieniądz, bracia zaczęli upominać się o patent na wynalezienie dania zwanego hamburgerem - od nazwy miejscowości. Sprawa nie była prosta, bowiem jednocześnie za wynalazców hamburgera uważało się kilka osób. Oni także serwowali mielony kotlet wołowy w bułce. Wszyscy jednocześnie wynaleźli hamburgera? To Niemcy wymyślili hamburgera Otóż to prawdopodobnie nie był przypadek. Bracia Menches, podobnie jak większość mieszkańców miasteczka Hamburg w stanie Nowy Jork, mieli niemieckie korzenie. Wielu z nich w XIX wieku przypłynęło statkami właśnie z niemieckiego Hamburga. Za chlebem, ale za chlebem, do którego wkładali mieloną wołowinę. To było niezwykle popularne danie w północnych Niemczech, zwłaszcza w mieście Hamburg. Zwano je tu Rundstuck. To okrągła bułka z mielonym mięsem wołowym w środku, przyprawiona i polana sosem, podawana z musztardą i kiszonym ogórkiem. Pycha! Ale tę pychę uważano za jedzenie raczej niskich stanów, za takie kuchenne byle co. Niemniej popularne byle co. O niemieckim daniu wspominała wszak już angielska książka kucharska Hannah Glasse z XVIII wieku. Wiele wskazuje na to, że hamburgery pojawiły się w tak wielu miejscach Stanów Zjednoczonych jednocześnie. A pojawiły się dlatego, że zaczęli je smażyć ludzie z Niemiec, ludzie z Hamburga. Bułka z wołowiną w środku okazała się wynalazkiem idealnym dla robotników w fabrykach, bo można ją było łatwo i szybko zjeść podczas krótkiej przerwy. Nie jest to bowiem duży, wystawny obiad wymagający talerzy, sztućców i czasu. To samo w zasadzie dotyczy kibiców. Oni też mają tylko przerwę. Mało kto kojarzy, że kariera hamburgera związana jest ściśle z igrzyskami olimpijskimi, a w zasadzie połączoną z nimi wystawą światową w St. Louis w 1904 roku. Wtedy stoisko z hamburgerami pokazał po raz pierwszy Fletcher Davis z... Aten. W Teksasie. Symbol Ameryki pochodzi z Niemiec Niemcy uważają, że chociaż hamburgery to symbol Ameryki, to jednak przypłynęły do niej stąd. Powstały w Hamburgu, gdyż północne Niemcy słynęły z najlepszych krów fryzyjskich. Tych, które hoduje się teraz także u nas. Dzisiaj gdzieniegdzie w Hamburgu da się znaleźć w menu coś, co zwie się Warm Rundstuck. Wygląda niepozornie, bo to po prostu bułka na gorąco z wołowiną. Ale to protoplasta wszystkich hamburgerów świata. W 1921 roku White Castle stworzył pierwszą sieć burgerowni i tak się zaczęła wielka kariera lokalnego hamburskiego posiłku, który stał się najpopularniejszym szybkim daniem świata. Swego czasu w NRD próbowano obedrzeć go nie tyle z bułki, co z konotacji z Hamburgiem w Niemczech Zachodnich i kulturą amerykańską. Może ktoś pamięta Grilettę, która na zlecenie partyjne została opracowana przez wschodnioniemieckie Centrum Racjonalizacji i Badań Restauracji w Berlinie, by raz na zawsze skończyć z hamburgerami. Jeżeli ktoś nie pamięta, to znaczy że nie skończyła. Radosław Nawrot, Hamburg