Chwicza Kwaracchelija to tylko jeden przykład - zawodnik o niezwykle trudnym nazwisku dla każdego spoza Gruzji, a jednak stał się na tyle dużą gwiazdą futbolu podczas gry w SSC Napoli, że chyba każdy już potrafi wymówić jego nazwisko. A na tym przecież nie koniec. Budu Ziwziwadze z ligi niemieckiej, Giorgi Czakwetadze z ligi angielskiej, Zuriko Dawitaszwili z francuskiej, doświadczony Giori Loria w bramce. - Mamy bardzo ciekawy skład - mówią gruzińscy kibice. - Awans Gruzji to nie przypadek i podarunek od UEFA. I do tego gracze z ligi polskiej - Nika Kwekweskiri z Lecha Poznań, bohater barażowego starcia z Grecją, czy Otar Kakabadze z Cracovii. Ten skład dostał szansę, jakiej nie miało tak wiele poprzednich pokoleń gruzińskich zawodników. Gruzja nie grała na dużej imprezie za czasów Kachy Kaładze, braci Arweładze czy dawniejszej epoki Aleksandra Iaszwiliego. Gra teraz. Starcie z Turcją to historyczny moment dla kraju, to debiut Gruzji i całego Kaukazu na wielkiej imprezie piłkarskiej. Starcie na wskroś azjatyckie na Euro 2024, dodajmy, gdyż Gruzja w całości (wedle obowiązujących najczęściej umownych granic kontynentów) leży w Azji, a Turcja - w ponad 90 procentach. Nic dziwnego, że do Dortmundu na to spotkanie przybyło tak wielu kibiców gruzińskich. Zjeżdżali się pociągami z całych Niemiec i to, co rzucało się szczególnie w oczy, to ogromna liczba kobiet. - To u nas nic dziwnego. Specyfika kraju - tłumaczy Tamuna, jedna z tych przybyłych do Dortmundu kibicek. - W Gruzji bardzo wiele kobiet interesuje się futbolem zupełnie na równi z mężczyznami i wiele kobiet jeździ na mecze. Tak już mamy. Gruzini zapełnili stacje kolejowe prowadzące na stadion w Dortmundzie, aczkolwiek nie tak łatwo jest się tu połapać, jak na wielki stadion Signal Iduna można się dostać. Jedzie tam pociąg U45, ale tylko on. Pozostałe z tego samego peronu już nie. Policja niemiecka musiała zatem stanąć wzdłuż peronów, aby informować, do którego wsiadać, a który wywiezie kibiców na manowce. Nie wszyscy Gruzini jednak złapali te komunikaty i policjanci musieli biec za nimi do wagonów U-bahn, aby ich zawrócić. - Tylko U45. Tylko do niego wsiadamy - wołali, aż wreszcie gruzińscy kibice wymieszali się w pociągach z tureckimi. Chociaż byli w mniejszości, na niedużej przestrzeni wagonu nie pozostawali dłużni w śpiewach, a gruzińskie kibicki dodawały im melodyjności i mocy. Zwłaszcza, że do gruzińskich kibiców dołączyli znani niegdyś piłkarze z tego kraju. Szota Arweładze wraz z całą grupą machał szalikiem i śpiewał przed meczem. Radosław Nawrot, Dortmund