Partner merytoryczny: Eleven Sports

Z nieba do piekła w kilka minut. Duńczycy skupiają się na jednym graczu po porażce

Reprezentacja Danii z pewnością nie ma powodów do wstydu po swoim występie podczas Euro 2024. Skandynawowie odpadli, co prawda, po meczu 1/8 finału przeciwko gospodarzom (0:2), ale zaprezentowali się z dobrej strony. Sobotniego spotkania z kadrą Niemiec nie będzie jednak dobrze wspominał Joachim Andersen. Defensor Crystal Palace w ciągu kilku minut przeszedł drogę od bohatera do złoczyńcy, gdy po jego błędzie przeciwnicy wyszli na prowadzenie.

Joachim Andersen
Joachim Andersen/INA FASSBENDER / AFP/AFP

Reprezentacja Niemiec okazała się zbyt silna dla Duńczyków. Gospodarze wygrali 2:0 i zameldowali się w ćwierćfinale Euro 2024. Wszystko mogło jednak potoczyć się inaczej, gdyby arbiter uznał bramkę Joachima Andersena z początku drugiej połowy.

Andersen największym pechowcem sobotniego meczu

Po fazie grupowej eksperci wymieniali dwie drużyny, które zostawiły po sobie najlepsze wrażenie. Mowa o reprezentacji Hiszpanii, która jako jedyna zgarnęła komplet dziewięciu punktów i nie straciła nawet bramki, a także o gospodarzach. Niemcy prezentowali efektowny, szybki sposób grania, który w dodatku okazał się niezwykle skuteczny. Nic zatem dziwnego, że "Die Mannschaft" była zdecydowanym faworytem meczu w 1/8 finału. Nie oznacza to, że Dania postanowiła oddać rywalom awans za darmo. Choć początkowo Skandynawowie mieli spory problem z szybkimi atakami Jamala Musiali czy Leroya Sane, z czasem odzyskali rezon.

Na początku drugiej połowy do siatki trafił Joachim Andersen, sensacyjnie wyprowadzając Duńczyków na prowadzenie. Analiza VAR pokazała jednak, że doszło do marginalnego spalonego, toteż sędzia nie mógł uznać bramki.

Nie był to koniec złych wieści dla obrońcy Crystal Palace. Kilka chwil później zagrał ręką w polu karnym, za co arbiter wskazał na jedenasty metr od bramki, a okazję na gola zamienił Kai Havertz.

"Spowodował rzut karny, którego nikt nie widział"

Duńskie media są dumne z postawy swojej kadry. "Podopieczni Kaspra Hjulmanda byli najlepsi w starciu z najlepszymi. Włożyli wielki wysiłek przeciwko Anglii i heroiczny wysiłek przeciwko niemieckim faworytom, ale nasi piłkarze musieli skapitulować przed bardzo dobrze grającymi gospodarzami" - piszą dziennikarze ekstrabladet.dk. Później skupili się na Andersenie. "Pięć pełnych dramaturgii minut zadecydowało o losach Danii na mistrzostwach Europy, a Joachim Andersen odegrał główną rolę" - kontynuują.

Z bohatera stał się złoczyńcą w ciągu zaledwie kilku minut. Najpierw strzelił bramkę po duńskim stałym fragmencie gry, ale gol nie został uznany, ponieważ był na spalonym. Potem spowodował rzut karny, którego nikt na boisku nie widział

~ puentują Duńczycy

Faktem jest, że te dwie sytuacje odbiły się sporym echem. Na konferencji prasowej selekcjoner Hjulmand podkreślał, VAR nie powinien być wykorzystywany do tak nikłych spalonych, jak ten, który anulował bramkę jego drużyny. Z kolei legendy reprezentacji Anglii, Gary Lineker i Alan Shearer, są zdania, że zasady dotyczące zagrań ręką powinny zostać zmienione.

Duńczycy poznają swojego ćwierćfinałowego przeciwnika już w niedzielę. Wyłoni go spotkanie Hiszpania - Gruzja. Zapraszamy na relację na żywo z tego meczu, do której link zostawiamy poniżej.

Wojciech Górski przed meczem Niemcy - Dania. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV
Reprezentacja Danii/AFP
Kai Havertz/TOBIAS SCHWARZ / AFP/AFP
Joachim Andersen załamany, podobnie jak jego koledzy/AFP
INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem