Reprezentacja Włoch jechała na Euro 2024 w roli obrońców tytułu. Prędko przekonaliśmy się, że "Squadra Azzurra" nie zdoła powtórzyć osiągnięcia sprzed trzech lat. Na konferencji prasowej Luciano Spalletti nie gryzł się w język. Włosi "nie dojechali" na Euro 2024 Wszystko wskazuje na to, że Włosi przespali ostatnie trzy lata. Gdy podczas Euro 2021 sensacyjnie sięgnęli po tytuł mistrzowski, wielu ekspertów wieszczyło nowe życie dla "Squadra Azzurra", która w najbliższym czasie miała wprowadzić wielkie talenty do dorosłej kadry. Tak się jednak nie stało. Mistrzowie Europy nawet nie zagrali podczas mistrzostw świata w Katarze, zaś na obecny turniej w Niemczech również dostali się rzutem na taśmę. W ostatniej kolejce eliminacji zremisowali bezbramkowo z Ukrainą i choć obie ekipy miały na koncie tyle samo punktów, nasi sąsiedzi musieli grać o awans w barażach. Luciano Spalletti miał wprowadzić do zespołu z Włoch więcej pewności siebie i schematów rozegrania akcji ofensywnych. Nie było tego widać w Niemczech. Włosi zaczęli turniej od utraty najszybszego gola w historii turnieju. Ostatecznie pokonali Albanię (2:1) i tylko dzięki temu mogli liczyć na wejście do fazy pucharowej. Później zasłużenie przegrali bowiem z Hiszpanią (0:1), a następnie podzielili się punktami ze słabą Chorwacją (1:1). Na etapie 1/8 finału byli faworytami, ale Szwajcaria udowodniła, że na imprezach rangi mistrzowskiej czuje się świetnie. Bezbronni obrońcy tytułu przegrali 0:2 i musieli pakować się do domu. Spalletti nie bierze jeńców. Na celowniku... Inzaghi Po ostatnim gwizdku Spalletti zaczął od wzięcia winy na siebie. "Nie byłem zbyt szczęśliwy z naszych rezultatów podczas treningów. Mowa jednak o piłkarzach, których wybrałem. To część procesu i muszę to podkreślić. Inni selekcjonerzy mieli przed Euro 20-30 meczów na przygotowanie, ja tylko dziesięć. Od razu byliśmy pod presją. Muszę lepiej poznać drużynę, by poprawić pewne kwestie" - mówił selekcjoner Włochów. Na tym jednak nie zakończył. Według doświadczonego szkoleniowca, sporo winy za wynik "Squadra Azzurra" spadło na... trenera Interu Mediolan. Faktem jest, że 65-latek mocno stawiał na reprezentantów "Nerazzurrich". Przeciwko Szwajcarii w wyjściowym składzie wybiegli Matteo Darmian, Alessandro Bastoni i Nicolo Barella, z kolei Davide Frattesi wszedł na boisko z ławki rezerwowych. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że komentarz Spallettiego był nie na miejscu. Teraz pozostaje mu już tylko skupiać się na nadchodzących meczach Ligi Narodów. Jego Włosi zmierzą się w jej ramach z Francją, Izraelem i Belgią.