Maciej Słomiński, INTERIA: W Polsce na długo wyleczyliśmy się z zagranicznych selekcjonerów, tymczasem Słowację na Euro 2024 wprowadził włoski trener Francesco Calzona. Szkoleniowiec, który zanim objął waszą reprezentację nigdy nie prowadził drużyny samodzielnie. Dość eksperymentalny wybór, ale zakończony sukcesem. Dušan Kuciak, bramkarz Rakowa Częstochowa: - Francesco Calzona był w Napoli asystentem Maurizio Sarriego. Jeśli Napoli to wszystkie ślady prowadzą do Marka Hamšíka, który ma od lat bardzo dobre relacje z prezesem słowackiej federacji. Hamšík był bardzo dobrym piłkarzem, jest bardzo inteligentnym człowiekiem, który zna się na futbolu jak mało kto, wiedział kto jest potrzebny naszej reprezentacji. Oczywiście jak to w sporcie nie było gwarancji, że ten projekt wypali, początkowo nie wszystko było różowo, jednak cel w postaci awansu na Euro został osiągnięty. Jaki jest zatem cel reprezentacji Słowacji na tym turnieju? Awans z grupy sprawi, że będą strzelały korki od szampanów? - Mogę mówić za siebie, uważam, że ta drużyna jest tak dobrze złożona, że stać nas na awans z grupy. Nie wszystko zależy od nas, nie wiemy w jakiej formie będą rywale, jednak sądzę uważam że plan minimum czyli wyjście z grupy jest jak najbardziej realny, a kto wie może i niespodziankę w fazie pucharowej. Jaką grę prezentuje obecnie reprezentacja Słowacji? Francesco Calzona to były asystent Maurizio Sarriego, zatem czy jest to uważna gra w defensywie i dużo taktyki typowej calcio? - Calzona to trener, który rozwija zawodników, mimo że ma ich w kadrze do dyspozycji tylko na chwilę. Na pewno nie jest to tylko gra defensywna. Nie jest tak, że tylko czekamy co zrobi rywal i jeździmy, za przeproszeniem, na tyłkach. Chcemy grać w piłkę i dominować na placu gry. Mi się osobiście podoba podejście włoskiego trenera, który nie spoczywa na laurach nawet jak są wygrane mecze, tylko widzi to co trzeba poprawić. Stoi za zawodnikami, którzy czują jego wsparcie, publicznie ich nie krytykuje. Tak powinno być, tym bardziej że nie jest łatwo przyjeżdżać raz na jakiś czas na kadrę i zarządzać dużą grupą ambitnych ludzi. W końcówce sezonu Calzona przejął drużynę Napoli, można powiedzieć że jego dobra praca z kadrą Słowacji została dostrzeżona w ojczyźnie, u was się wypromował. - To mi się akurat jako Słowakowi nie podobało, trudno jest prowadzić dwie drużyny jednocześnie. Na szczęście to już się zakończyło i trener skupia się tylko na Słowacji. Jaką oficjalnie rolę pełni wspomniany Marek Hamšík? Musi być chyba kimś ważnym jeśli jest w stanie wskazać kandydata na selekcjonera. - Nie wiem wszystkiego, domyślam się, że podsunął pomysł, a decyzję podjął kto inny. Kariera piłkarska Marka i droga po niej sprawiają, że słowacki związek uznaje go za osobę godną zaufania. Oficjalnie Hamšík nie jest asystentem w sztabie Calzony, ale jest blisko drużyny narodowej. Poza tym w Bańskiej Bystrzycy ma swoją akademię piłkarską, w którą jest mocno zaangażowany. gdzie mocno się angażuje i wiem, że jest bardzo w to zaangażowany. Zakończył karierę piłkarską, ale futbolem żyje 24 godziny na dobę. Nie wiem kiedy znajduje czas na sen? Czy Słowacja ma kogoś takiego jak Kacper Urbański? Młodego zawodnika, który wyskoczył jak Filip z konopi i nagle zachwycił wszystkich. - Aż tak młodego nikogo nie mamy. Mógłbym powiedzieć, że takim odkryciem będzie Lukaš Haraslin, ale on jest już znany i nie jest aż tak młody. Liczę, że Robert Boženík odpali w kadrze i przeniesie świetną grę w klubie w Portugalii do reprezentacji. Dla mnie to jest napastnik z bardzo dużym potencjałem, znam go od dawna i jako człowiek bardzo mi odpowiada. Miał w karierze różne przeżycia, ale ostatni sezon w Boaviście był świetny i wierzę, że Euro to może być jego turniej. A jaka będzie rola wspomnianego Lukaša Haraslina, którego dobrze znamy z Ekstraklasy, z występów barwach Lechii Gdańsk? Czego się możemy spodziewać? - Był już w składzie trzy lata temu podczas Euro, od tej pory zdobył doświadczenie, zrobił odpowiednie kroki w karierze. Niedawno zdobył mistrzostwo Czech ze Spartą Praga, której był ważną częścią. Jeśli będzie w optymalnej formie powinien mieć miejsce w składzie kadry Słowacji. Wiem, że może być jeszcze skuteczniejszy i jeszcze bardziej potrzebny w drużynie narodowej niż do tej pory. Czy uważa pan, że Haraslin jest w stanie grać w klubie wyżej notowanym od Sparty Praga? Ten zawodnik był już we Włoszech, ale odbił się od Serie A. - Znam Lukaša od wielu lat i uważam, że aby dobrze grał w piłkę nożną potrzebuje być w dobrym miejscu do życia, żeby było wszystko poukładane. Tak było w Gdańsku i tak jest teraz w Pradze, która jest świetnym miastem do życia. We Włoszech tak nie do końca było, to była specyficzna sytuacja, zaczęła się pandemia COVID-19. Wciąż uważam że jest to zawodnik, którego stać na grę w Romie, Juventusie czy Napoli, czołowych klubach Serie A. Mówiliśmy o Kacprze Urbańskim, wspólnie trenowaliście przez kilkanaście miesięcy w Lechii Gdańsk. Czy jest pan zdziwiony, że on tak szybko wystrzelił do reprezentacji Polski? - Znamy się dobrze z Kacprem, byliśmy razem w Lechii w pokoju na obozie. Od początku było widać, że ma ogromny potencjał, ale skłamałbym mówiąc, że myślałem że trafi do kadry przed 20. urodzinami. Moje zdanie nie było decydujące, ale gdy tylko dowiedziałem się, że ma możliwość wyjazdu do Włoch, radziłem mu, aby się nie wahał i jechał jak najszybciej. Wyszło mu to na dobre, gra mecz za meczem, nie jest tak, że ktoś dał mu debiut i potem schował do szafy. Swoimi umiejętnościami, pokazuje że zasłużył na występy w bardzo dobrej lidze. Szacunek dla trenera Probierza, że ma odwagę, że się nie boi i wybiera tych, którzy zasługują na powołanie, a Kacper na pewno zasłużył. We Włoszech się powoli przebijał, ale dziś jest już kadrowiczem pełną gębą. Jego rodzina zrobiła wszystko, żeby się udało. Razem wyjechali do Włoch, wcześniej wspólnie uczyli się języka. - Duże brawa dla nich. Pamiętamy jak on wyglądał, gdy wyjeżdżał, wtedy ważył z 50 kilo, a jak wygląda teraz. Mamy dobre relacje, przyniósł mi koszulkę Bolonii jakiś czas temu. Mówię mu: "Nareszcie wyglądasz jak dorosły!". Jeszcze chciałem pana zapytać o sprawy ligowe. Czy gdyby Vladan Kovačević został w Rakowie Częstochowa, pan by przedłużył kontrakt z tym klubem? - Można gdybać, ale ja uważam, że jakby Vladan został, to ja bym nie otrzymał oferty przedłużenia kontraktu. Jaka ma być pana rola w nowym sezonie? Ma pan normalnie rywalizować o miejsce w bramce, czy raczej skupić się na pomocy młodszym kolegom? - Jestem bramkarzem, który chce grać, ale też jestem świadomy, że sytuacja może się potoczyć różnie i z żadną moją rolą w drużynie nie będę miał problemu. Na dziś jestem zawodnikiem, który chce grać. W Rakowie Częstochowa wystąpił pan dopiero raz, po bardzo długiej przerwie w grze. Był to dobry występ z Górnikiem Zabrze, dobry aż do doliczonego czasu gry, gdy goście zdobyli bramkę po stałym fragmencie gry. Wiem, że potrafi pan być zdenerwowany po meczu, jak było wtedy? - Dziś umiem z tym błędem żyć, ale wtedy było trudno. Graliśmy mecz w piątek, sobota, niedziela byłem bardzo zły, dopiero gdzieś w poniedziałek, wtorek, złość puściła. Nie mówię, że to był jakiś straszny błąd, ale jestem świadomy mojej winy przy bramce i to mi przeszkadzało. To mogła być piękna historia, że po takim czasie wracam do bramki i notuję występ "na zero z tyłu". To by było coś wyjątkowego. Stało się inaczej, byłem wtedy zły nawet podwójnie, bo dostałem taką szansę z nieba, nie ma co tego ukrywać. Sytuacja z transferem medycznym zmieniała się jak w kalejdoskopie. - Trzy dni wcześniej mój występ w meczu Ekstraklasy wydawał się science fiction. Za tę szansę jestem bardzo wdzięczny Panu Bogu i ludziom z Rakowa. Boli mnie, że nie odwdzięczyłem się tak jak chciałem. Czy sezon 2023/24 był najgorszym w pana karierze? Chodzi o to jak potraktowała pana Lechia Gdańsk. - Musimy oddzielić sprawy sportowe od czysto ludzkich. Uważam, że nie zasłużyłem na to jak mnie potraktowano w Lechii Gdańsk. Ale to już jest za mną, patrzę do przodu. Nie będę mówił, że sobie podaliśmy ręce na pożegnanie, bo to nieprawda. Życie płynie dalej. Za Lechię będę trzymał kciuki, oprócz dwóch meczów w Ekstraklasie, gdy zagra z Rakowem. Z tego co wiem, nie jest pan rozliczony z Lechią Gdańsk. - Zgadza się, nie jestem rozliczony z Lechii Gdańsk. Czytałem gdzieś, że Lechia jest zainteresowana słowackim stoperem ze Spartaka Trnawa, nazwiskiem Sebastian Kóša. Co by pan mu doradził, gdyby zadzwonił zapytać się co to za klub, ta Lechia Gdańsk? - Powiedziałbym mu prawdę, o wszystkim. A nawet więcej od tego co pisze się w mediach. Opowiedziałbym mu jak funkcjonuje Lechia, że ten klub i miasto jak najbardziej polecam. On jest dorosły i to do niego należałaby decyzja czy chce do klubu dołączyć po informacjach uzyskanych ode mnie. Rozmawiał Maciej Słomiński, INTERIA