Julian Nagelsmann może nie odmienił reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale na razie wykonuje zadanie. Jego podopieczni zajęli bowiem pierwsze miejsce w grupie A, a w sobotę poradzili sobie w 1/8 finału z Danią, zwyciężając 2-0. Gospodarze rozpoczęli mecz z dużym animuszem. W 4. minucie padł gol po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i główce Nica Schlotterbecka, lecz angielski sędzia Michael Oliver go nie uznał, odgwizdując faul jednego z niemieckich piłkarzy. Jeszcze w pierwszej połowie nad stadionem w Dortmundzie przeszła ogromna burza. Arbiter był zmuszony przerwać grę na blisko pół godziny, a w telewizyjnych obrazkach było widać, jak niektórzy kibice kąpali się w strugach lejącej się wody z przeciekającego dachu. Euro 2024. Wtedy wszystko się rozstrzygnęło Decydujący moment nastąpił między 51. a 53. minutą. Najpierw w zamieszaniu w polu karnym gola strzelił Joachim Andersen, lecz wcześniej była minimalna pozycja spalona duńskiego gracza, a kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik dotknął piłki ręką we własnym polu karnym. "Jedenastkę" wykorzystał Kai Havertz. Tych sytuacji nie mógł zrozumieć Kasper Hjulmand, szkoleniowiec pokonanych. - Ten mecz rozstrzygnęły dwie decyzje VAR-u - tłumaczył dziennikarzom na konferencji prasowej. - Mam tutaj zdjęcie z tego spalonego i on jest centymetrowy - mówił, pokazując obraz na telefonie komórkowym. Euro 2024. Obrońcy nie mogą biegać bez rąk Duńczycy na poprzednich mistrzostwach Europy doszli do półfinału, gdzie przegrali z Anglią po dogrywce i problematycznym rzucie karnym wykorzystanym przez Harry'ego Kane'a. Nie dziwi więc frustracja w ich obozie, że znowu odpali w dziwnych okolicznościach. - Minutę później został podyktowany rzut karny na korzyść Niemców. Jestem już bardzo zmęczony tymi niedorzecznymi przepisami dotyczącymi zagania ręką. Nie możemy przecież prosić naszych obrońców, żeby bez nich biegali. Joachim poruszał się normalnie i został uderzony z metra w rękę. Rzadko wypowiadam się na takie tematy, ale to miało ogromny wpływ na przebieg meczu - stwierdził Hjulmand. Z kolei Nagelsmann przyznał, że to był "dziwaczny" i dziki" pojedynek, w którym Niemcy potrzebowali sporo szczęścia, aby awansować dalej. W ćwierćfinale gospodarze turnieju zagrają z lepszym z meczu Hiszpania - Gruzja.