To jest morze ludzi, morze czerwone w tureckich barwach. A jednak to morze czerwone nagle rozstępuje się, gdy z samego środka wagonu chce wysiąść dortmundczyk poruszający się o kulach. - Bez obawy, wydostaniesz się. Zadbamy o to - mówią Turcy, którzy przed chwilą tłukli w dach i ściany pociągu U-bahn, drąc się wniebogłosy. I rzeczywiście, morze czerwone rozstępuje się. - Ale przed wyjściem jeszcze jedno - mówią tureccy kibice. - Powiedz nam, ile przystanków do stadionu? - to pytanie jest kluczowe, bowiem pociąg metra U-bahn to jedyny środek, którym można dostać się na obiekt meczu Turcja - Gruzja. Ubery i taksówki nie przyjadą, można być pewnym. A niemiecki pasażer o kulach powiada wtedy do Turków: - Chcieliście właściwie powiedzieć: ile przystanków do najwspanialszego stadionu najwspanialszego klubu na świecie, jakim jest Borussia Dortmund? Turcy znowu wyją. Tak, oczywiście, że właśnie tak chcieli powiedzieć. Tylko zapomnieli. - Jesteś kibicem Borussii? - pytają, a Niemiec stawia kule na peronie pełnym chętnych, którzy do pociągu się nie dostali, gdyż nieopatrznie rozpoczęli podróż nie na wyjściowej stacji Hauptbanhof, ale na kolejnych przystankach. Uśmiecha się i mówi: - Tutaj każdy jest. Bez wyjątku. Nie trzeba o to pytać. To Dortmund. W Dortmundzie mieszka też wielu Turków, którzy zjechali i z Zagłębia Ruhry, i całych Niemiec. Bywały czasy, gdy niemieckie drużyny w starciu z tureckimi były tu wygwizdane. Wydaje się jednak, że tym razem wyjątkowo liczna grupa fanów dotarła z samej Turcji, jako że dyskutują o wizytach na meczach Besiktasu czy Galatasaray. Ogromny stadion w Dortmundzie Dortmund ma pół miliona mieszkańców. Jest wielkości Poznania. Stadion Borussii zwany Signal Iduna (dawniej Westfalenstadion) musieli jednak przebudować z 42-tysięcy, czyli mniej więcej takiego obiektu, jaki w Poznaniu ma Lech, do - bagatela - 82 tysięcy. A i tak bilety na mecze BVB nie są towarem dostępnym ot tak. To rzeczywiście jest absolutny fenomen nawet na skalę Bundesligi, gdzie na mecze ligowe chodzą tłumy, od Monachium po Mönchengladbach. Nawet na tym tle Dortmund się wyróżnia i gdyby zastosować czystą matematykę, przeliczając miejsca, wtedy finał czy mecz otwarcia powinny odbyć się tutaj. Żaden stadion Euro 2024 nie może równać się pojemnością z dortmundzkim gigantem. Żaden nie musi spełniać oczekiwań tak niesamowitej widowni jak kibice BVB. Na ścianie największych stadionów Europy ten w Dortmundzie jest szósty, aczkolwiek na potrzeby Euro 2024 nie wykorzystuje całej pojemności. Podczas niedawnego meczu Włochów z Albanią zasiadło tu 60 512 osób, w sporej mierze Albańczyków. Turcy w meczu z debiutującą na mistrzostwach Europy ekipą Gruzji będą mieli znacząca przewagę na trybunach. Są tu ich tysiące, zalali falą całe miasto i okolice stadionu na południe od niego. Pod Signal Iduna Park zorganizowali wielki pokaz z tańcami i śpiewem oraz muzyką piszczałek, trąb i bębnów. Halay, jaki zatańczyli obok stadionu, zrobił wielkie wrażenie. Turcja gra na mistrzostwach Europy po raz piąty, ale ostatnie jej występy były bardzo słabe. Na Euro 2016 nie wyszła z grupy, a na Euro 2021 została rozbita dokładnie przez wszystkich z bagażem 10 bramek. Największe sukcesy odniosła w 2008 roku, gdy doszła do półfinału. - Wielu z nas to młodzi ludzie i ten turniej 2008 znamy tylko z opowieści - mówią Turcy pod stadionem. - Czas napisać nową historię. Radosław Nawrot, Dortmund