Christian Eriksen pada na murawę stadionu w Kopenhadze. Bez ataku rywala, bez udziału w akcji. Koledzy szybko się orientują, że stało się coś bardzo złego. Simon Kjaer prosi ich, aby ustawili mur z własnych ciał wokół leżącego kolegi. Sam ma jeszcze dość sił, by pocieszać płaczącą partnerkę Eriksena. Ten ma atak serca, który wygląda fatalnie, ale duński piłkarz wychodzi z niego obronną ręką. Wraca na boisko dość szybko po Euro 2021. Takie historie scalają zespół. To znaczy, mogą go albo zupełnie rozbić, albo zbudować. Tamten mecz z Finlandią, który został jednak dograny, Dania przegrała. Rzeczywiście jednak pozbierała się, otrząsnęła ze wstrząsu i niesiona niezwykłymi emocjami doszła aż do półfinału. Półfinału, którego wcale nie musiała przegrać z Anglią. Dania nawiązywała do czasów "Duńskiego Dynamitu" Wydawało się wtedy, że Dania rośnie w siłę. Miała niezwykle obiecujący zespół, który w eliminacjach mundialu 2022 wygrał wszystko poza ostatnim, nieistotnym już meczem ze Szkocją. Miała być jedną z rewelacji mistrzostw świata w Katarze, tymczasem porażki z Francją i Australią i zaledwie bezbramkowy remis z Tunezją wyeliminowały ją z turnieju. Dania nie zdołała nawiązać do swoich najwspanialszych lat, którymi wciąż pozostają te osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte. To wtedy, podczas swego bardzo późnego debiutu na dużej imprezie Duńczycy zawładnęli światem podczas mundialu w Meksyku w 1986 roku. Grali cudownie, nokautowali Urugwaj, nawet Niemcy. Prowadzili z Hiszpanią, by w chwili niewytłumaczalnej słabości utracić kontrole nad wydarzeniami. Przegrać 1:5. Wtedy narodził się jednak "Duński Dynamit", który w 1992 roku został mistrzem Europy, a w 1998 roku zachwycał na francuskim mundialu. Od tamtej pory Dania jest jednym z najczęściej wymienianych kandydatów na rewelację każdego turnieju. I nader często tej roli nie wypełnia. Półfinał Euro 2021 był jej najlepszym wyskokiem od lat, odniesionym mimo tej fatalnej historii z Christianem Eriksenem. Fatalnej, ale w zasadzie wspaniałej. To, co wydawało się koszmarem okazało się zapowiedzią historii z happy endem, co jest niezwykle pocieszające. Nie oszukujmy się, wiele osób wtedy, trzy lata temu zastanawiało się, czy duński piłkarz przeżyje, czy turniej będzie kontynuowany, co w zasadzie się dalej wydarzy. Przeżył, wrócił na boisko, a kilka dni temu, 16 czerwca 2024 roku w Stuttgarcie to właśnie Christian Eriksen strzelił gola dla Duńczyków w otwierającym nowy rozdział meczu ze Słowenią na Euro 2024. Nie ma lepszej zapowiedzi na happy end na jeszcze większą skalę. Przecież gdyby to Dania odniosła sukces, gdyby to ona została mistrzem Europy z Christianem Eriksenem w składzie, strzelającym bramki zaledwie trzy lata po ataku serca na boisku Euro, byłaby to historia jakiej w dziejach futbolu nie mieliśmy. Historia wspaniała. Aby tak się stało, Dania powinna wygrać z Anglią w swym drugim meczu na Euro 2024. Gol Christiana Eriksena w Stuttgarcie dał jej tylko remis 1:1 ze Słowenią. To za mało, aby być pewnym awansu. To na tyle mało, że Duńczykom realnie grozi to, że znów zawiodą i z najbardziej inspirującej i rozwijającej się drużyny europejskiej staną się ekipą, która znów nie wyjdzie z grupy. Wtedy ta wspaniała opowieść będzie miała tylko jeden happy end. Radosław Nawrot, Frankfurt nad Menem