Reprezentacja Turcji pożegnała się z Euro 2024 na etapie ćwierćfinału. W meczu z Holendrami zabrakło Meriha Demirala, który został zawieszony przez UEFA. Po ostatnim gwizdku Recep Erdogan nie szczędził gorzkich słów europejskiej federacji. Turcy postraszyli Holendrów, ale na strachu się skończyło Reprezentacja Turcji bez wątpienia była jednym z największych pozytywnych zaskoczeń Euro 2024. Tym bardziej że turniej, ogólnie rzecz biorąc, nie prezentuje nadmiernie wysokiego poziomu i na palcach jednej ręki można policzyć spotkania, które trzymały w napięciu przez 90 czy 120 minut. Podopieczni selekcjonera Montelli zajęli drugie miejsce w trudnej grupie z Portugalią, Gruzją i Czechami, prezentując miły dla oka, ofensywny futbol. Ich przygoda w Niemczech nie skończyła się zresztą na fazie grupowej. W spotkaniu 1/8 finału odrobili straty i ostatecznie pokonali Austriaków 2:1. Tam bohaterem został autor dubletu, czyli Merih Demiral. Środkowego obrońcy zabrakło jednak w przegranym ćwierćfinale, w którym to Holendrzy odpowiedzieli na utraconego gola dwoma własnymi. Erdogan wściekły na karę dla Demirala. "To decyzja czysto polityczna" Demiral z pewnością wystąpiłby przeciwko "Oranje". Okazało się to niemożliwe przez... cieszynki piłkarza Al-Ahli. Po bramkach zdobytych w meczu z Austrią Turek prezentował tzw. wilczy salut, polegający na uniesieniu małego i wskazującego palca. Gest ten powiązany jest z turecką prawicową grupą ekstremistyczną Szare Wilki, odpowiedzialną za liczne zamachy, zabójstwa i napady wymierzone w wyborców lewicy i członków mniejszości etnicznych. Wilczy salut jest zakazany w Niemczech, Austrii i Francji. Wobec tego UEFA zdecydowała się ukarać Demirala karą zawieszenia obejmującą dwa mecze. Po ostatnim gwizdku spotkania z Holendrami głos zabrał sam Recep Erdogan. Nigdy nie dowiemy się, czy z defensorem Al-Ahli w składzie Turcy zdołaliby sprawić sensację i wyrzucić Holandię za burtę Euro 2024. Teraz "Oranje" przygotowują się już do środowego półfinału, w którym zmierzą się z Anglikami.