Kilka dni po tym, jak Łukasz Piszczek ponownie zawitał na Signal Iduna Park, pracując jako reporter podczas meczu Polski z Francją na Euro 2024, klub z Dortmundu ogłosił wyjątkową wiadomość. Były reprezentant Polski zostanie asystentem Nuriego Sahina, który niedawno przejął stery w Borussii. - Nie jestem pewien, czy kibice w Dortmundzie śledzili jego losy w Polsce, ale szefostwo BVB cały czas było z nim w kontakcie. To był oczywisty cel, by kiedyś sprowadzić go z powrotem do klubu. Zdarzyło się to nawet szybciej, niż wszyscy się spodziewali - mówi w rozmowie z Interią Christian Woop, dziennikarz "Funke Sport", zajmujący się na co dzień właśnie BVB i reprezentacją Niemiec. Spotkaliśmy się z nim właśnie na obiektach Borussii Dortmund przy okazji meczu "Die Mannschaft" przeciwko Danii. - W tej chwili o Piszczku nie wiadomo jeszcze zbyt wiele jako o trenerze. Oczywiście, był legendarnym piłkarzem. Wiem, że ostatnio pracował też w Polsce jako zarówno piłkarz, jak i trener - mówi Woop. Jaka, zdaniem niemieckiego reportera, będzie rola Piszczka w sztabie tureckiego trenera, a w przeszłości kolegi z boiska? - Piszczek został zatrudniony jako asystent Sahina. To samo w sobie jest dość interesujące, bo Sahin jest młodym trenerem bez większego doświadczenia. Rola Piszczka nie została jeszcze dokładnie zdefiniowana, ale można mieć już pierwsze przypuszczenia. Wiadomo, że klub opuścił Sven Bender, zajmujący się wcześniej głównie grą w defensywie oraz stałymi fragmentami gry. Przypuszczam, że to właśnie będą główne zadania Piszczka - twierdzi Woop. Nietypowe zmiany trenerskie w Dortmundzie W Dortmundzie doszło ostatnio do dwóch nietypowych zmian na stanowisku trenera. Najpierw, latem 2022 roku, zwolniono Marco Rosego, a na jego miejscu zatrudniono Edina Terzicia. Ten wcześniej był już tymczasowym trenerem i pozostał w strukturach klubu. Można było odnieść wrażenie, że zarząd tylko czeka na potknięcie Rosego, by znów powierzyć stery Terziciowi, który był wyczekiwanym kandydatem na to stanowisko. Później, na pół roku przed odejściem Terzicia, jego asystentem został Sahin, wcześniej pracujący jako pierwszy trener w tureckim Antalyasporze. Natychmiast stało się jasne, że to naturalny następca Terzicia jako główny szkoleniowiec. Tak też stało się latem. Terzicia nie uratował nawet awans do finału Ligi Mistrzów. - Kiedy zatrudniano Sahina jako asystenta Terzicia, drużyna była w naprawdę kiepskim momencie. Wiedziano, że w pewnym momencie Sahin prawdopodobnie będzie jego następcą na stanowisku oraz, że pewnie wydarzy się to w ciągu dwóch-trzech lat. Ten temat cały czas był gorący - przyznaje Woop. - Sahin już wiosną można było nazwać pewnego rodzaju "shadow coach". To faktycznie nieco zabawne, że podobna sytuacja zdarzyła się przez dwa-trzy lata z rzędu, ale nie powinna dalej rzutować na to, co dzieje się w klubie - twierdzi dziennikarz. Nie widzi też żadnych podobieństw przy zatrudnieniu Piszczka w roli asystenta. - Sytuacja z Piszczkiem jest inna. Wszyscy wiedzą, że to Sahin będzie bossem. Piszczek jest na początku swojej kariery trenerskiej, podczas gdy Sahin wcześniej pracował już w Turcji jako główny trener - mówi niemiecki reporter. Łukasz Piszczek? "Absolutna legenda" Na pytanie, jak w Dortmundzie zapamiętany został Piszczek, Christian Woop uśmiecha się szeroko. - Wszyscy pamiętają finał DFB Pokal w 2021 roku i pożegnanie Piszczka, kiedy to podrzucano go w powietrze. Odszedł z klubu jako legenda, personifikacja wszystkich naszych cech. Zawsze walczył, zawsze był lojalny, mocno utożsamiał się z klubem. Dlatego kochano go tutaj. Razem z Kubą i Lewandowskim trafili do Dortmundu w najlepszym momencie w jego historii, więc wszyscy czujemy z nimi głęboką więź. Piszczek jest absolutną legendą. Został też z nich najdłużej w klubie - twierdzi Woop. - Gdy Piszczek przychodził z Herthy jako skrzydłowy, nikt nie spodziewał, że wywrze taki wpływ na klub - dodaje. Zasługi Piszczka dla BVB są niepodważalne. Nasz zawodnik spędził w Dortmundzie 11 lat, dwukrotnie wygrywając mistrzostwo Niemiec, a trzykrotnie krajowy puchar. Dotarł też do finału Ligi Mistrzów, stając się czołowym prawym obrońcą na świecie. Grając w Borussii, odrzucił nawet ofertę Realu Madryt. Kuba legendą w Dortmundzie. Lewandowski? "Nie, choć go szanujemy" Będąc już przy temacie polskich legend w BVB, pytamy o podejście fanów do Kuby Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. - Kuba zdecydowanie jest jedną z legend Borussii, ale Lewandowski - nie. Oczywiście, wszyscy doceniają jego osiągnięcia w klubie, ale transfer do Bayernu... - Woop zawiesza wymownie głos. - Oczywiście, dla niego to był perfekcyjny ruch. Nie sposób nie docenić tego, co osiągnął. Gdyby został jeszcze sezon dłużej, zostałby najlepszym strzelcem w historii całej Bundesligi. Wszyscy to szanujemy, ale odejście do największego rywala nie jest najlepszym ruchem, jeśli chodzi o popularność wśród fanów - dodaje, uśmiechając się. - Choć Lewandowski zawsze zachowywał się wobec nas fair-play, to Piszczek i Kuba są w Dortmundzie legendami - twierdzi niemiecki dziennikarz. Christian Woop zaznacza jednak, że osiągnięcia piłkarskie Lewandowskie są niepodważalne. Gdybyśmy zapytali o niego w Monachium, pewnie bez zawahania określono by go klubową legendą. - To oczywiste, że Lewandowski wspiął się na najwyższy level z całej trójki. Początki miał trudne, bo marnował wiele sytuacji, a Lucas Barrios był bardzo popularny wśród kibiców. Lewandowski nie był nawet podstawowym piłkarzem. Wszyscy jednak widzieli, że może być znakomitym napastnikiem, może nawet jednym z najlepszych na świecie, zwłaszcza po tym, jak strzelił cztery gole Realowi Madryt. Jest bardzo szanowanym piłkarzem - twierdzi dziennikarz "Funke Sport". - Między Kubą a Piszczkiem jest więcej podobieństw, niż między nimi a Lewandowskim. W Niemczech nazywamy ich mentalność malocher. Oznacza ciężko pracujących ludzi. Słowo wzięło się od górników, pracujących na tych terenach. Obaj byli znakomitymi piłkarzami, ale myślę, że kibice doceniali ich przede wszystkim za ich niesamowitą mentalność - kończy. Z Dortmundu Wojciech Górski, Interia