Już po raz piąty Monachium jest miastem wielkiej imprezy piłkarskiej, ale w poprzednim stuleciu mecze gościł jeszcze Stadion Olimpijski, arena igrzysk w 1972 roku. Nawiasem mówiąc, to właśnie na nim polscy piłkarze wywalczyli złoto olimpijskie po zwycięskim finale z Węgrami (wcześniejsze mecze grali w mniejszych miejscowościach Bawarii np. Ingolstadt, Ratyzbonie, Augsburgu czy nawet Norymberdze). I to ten stadion gościł ich podczas mundialu 1974, gdzie zwyciężyli tu Haiti i w meczu o trzecie miejsce Brazylię. Także Stadion Olimpijski był areną finału Euro 1988, tu Holandia pokonała Związek Radziecki. Od XXI wieku rolę stadionu mistrzowskiego przejęła Allianz Arena i to na niej Niemcy i Szkocja otworzą Euro 2024. Jednakże Mistrzostwa Europy nadal ściśle związane są ze starym Stadionem Olimpijskim. U jego podnóża znajduje się bowiem strefa kibica w Monachium. Nie wszyscy fani lubią takie strefy. Najczęściej tworzy się je na jakichś placach, w środku miasta, w dość standardowej scenerii. W Berlinie np. strefa kibica znajdzie się pod Bramą Brandenburską. Monachium ma jednak w zanadrzu tajną broń - to park olimpijski z 1972 roku. Szkoci wchodzący do strefy kibica w Monachium byli przekonani, że przyjdzie im oglądać mecz w ścisku, jak sardynki. Tymczasem tu dostali do dyspozycji ogromny obszar rozlany w parku olimpijskim od pływalni, w której Mark Spitz wywalczył rekordowe siedem złotych medali olimpijskich (rekord pobił dopiero Michael Phelps w 2008 roku) i bardzo rozpoznawalnej Olympiaturm - wieży stanowiącej symbol igrzysk monachijskich, aż po brzeg Jeziora Olimpijskiego. To jezioro to pewne złudzenie, bo wydawać by się mogło, że tu odbywały się zawody w sportach wodnych podczas igrzysk 1972 roku. Tak jednak nie było. Jezioro jest bowiem małe i stanowi raczej retencję wody dla miasta po ulewnych deszczach (Monachium jest mocno doświadczane powodziami) oraz kapitalne miejsce spoczynku dla wielu ptaków. Stada gęgaw, kaczek i perkozów goszczą tu często. Teraz ustąpiły miejsca tysiącom kibiców (aczkolwiek gęgawy zdaję się nie zwracać na nich uwagi), dla których zbudowano tu strefę kibica. Niemcy nie mieli obiekcji, by mimo sprzedawania i spożycia alkoholu dociągnąć ją do brzegu jeziora, po którego drugiej stronie umieścili telebim. Jezioro Olimpijskie jest bowiem bardzo płytkie, nie przekracza nawet półtora metra głębokości. I kibice zapełnili je w ogromnej masie, która ma tu mnóstwo przestrzeni, by się nie gnieść i nie dusić. Owszem, kolejki po piwo i coś do zjedzenia oraz do toalet są długie, ale strefa ma wielki obszar. Jest strzałem w dziesiątkę w takiej sytuacji jak obecna, gdy nie tylko wielu niemieckich mieszkańców Monachium nie ma biletów na mecz otwarcia, ale także wielu Szkotów. W strefie nad Jeziorem Olimpijskim zgromadziło się od 20 do 30 tysięcy szkockich fanów, a dodatkowe kilkanaście tysięcy znalazło się w centrum miasta. Tam zaapelowano do nich, by opuścili Plac Mariacki, który jest przepełniony. Szkoci należą bowiem do tych kibiców, którzy przylatują do kraju gospodarza Euro 2024 nawet jeśli nie mają biletów na mecz. Po prostu chcą tu być, czuć atmosferę. Jak nam mówili, liczy się towarzystwo, piwo, śpiewy i dobra zabawa. Strefa kibica w Monachium zapełniła się więc Szkotami w jeszcze większym stopniu niż Marienplatz dzień wcześniej, który szkocka inwazja wzięła we władanie. Niemcy są tu w absolutnej mniejszości. Zabrzmiały dudy, szkockie śpiewy, a Park Olimpijski raz jeszcze ożył. Monachijczycy pamiętali, że tutaj istniała strefa kibica podczas poprzedniego Euro w 2021 roku, jako że stolica Bawarii pobiła wszelkie rekordy. Jest jedynym miastem świata, który zorganizował dużą imprezę piłkarską ponownie po tak krótkim czasie. Tu przed meczami z Niemcami gromadzili się kibice francuscy, portugalscy i w największej liczbie węgierscy. Teraz przyjadą tu jeszcze Rumuni, Ukraińcy, Serbowie, Słoweńcy, Duńczycy. A obiekty olimpijskie znów ożyły. Radosław Nawrot, Monachium