Anglia na mistrzostwa Europy w Niemczech jechała w roli jednego z czterech wielkich faworytów. Obok Francji, Portugalii i Niemiec, to właśnie Anglików wymieniano jako ten zespół, który spokojnie może myśleć o wygraniu tego turnieju. Trudno jednak, żeby było inaczej. Gdy spojrzymy na kadrę drużyny prowadzonej przez Garetha Southgate'a, można się złapać za głowę. Jest ona bowiem wyceniana na ponad półtora miliarda euro, co jasne, żadna z ekip nie może się z tym wynikiem równać. Niemcy sobie nie radzą, skandal po meczu w Dortmundzie. Policjant do kibica: "Sikaj w spodnie" Po fazie grupowej turnieju można było postawić spory znak zapytania przy roli faworyta obok Anglików. Ci wprawdzie wygrali swoją grupę, ale powiedzieć, że nie zachwycili, to jak nic nie powiedzieć. Krytyka na drużynę narodową spadała z każdej możliwej strony. Wygranie grupy pozwoliło jednak na grę w tej teoretycznie łatwiejszej części drabinki, a w 1/8 finału aktualni wicemistrzowie Europy trafili na Słowaków, którzy w swojej grupie zajęli trzecie miejsce. Sensacja, Anglicy na kolanach. Piękna akcja Słowacji Faworyt tego meczu był więc bardzo klarowny, a tym była rzecz jasna Anglia, która mimo, że nie zachwyciła, to potrafiła zdobywać punkty. Słowacy z pewnością mieli jednak świadomość, że mogą napisać piękną historię i sprawić olbrzymią sensację, wyrzucając Anglików z turnieju. Hit z Lewandowskim, wielka chwila Polaka. Nawet Niemcy musieli bić brawo Bardzo ważny krok ku temu Słowacy wykonali już w 25. minucie pierwszej połowy. Podopieczni Calzony rozegrali wielopodaniową, znakomitą akcję, która zakończyła się długim podaniem i wpuszczeniem Schranza w pole karne, a tam pozostało już wykonanie piłkarskiego wyroku. 30-latek nie miał z tym żadnego problemu. Dzióbnął delikatnie piłkę obok bezradnego Jordana Pickforda i wyprowadził swoją reprezentację na prowadzenie, strzelając, swojego trzeciego gola na tym turnieju. Tyle samo mają Mikautadze oraz Musiala.