6 lipca zakończyła się przygoda reprezentacji Niemiec na Euro 2024. Za naszą zachodnią granicą z tego powodu panuje istna żałoba. Podopieczni Juliana Nagelsmanna po fazie grupowej byli przecież wymieniani jako jeden z głównych faworytów do końcowego triumfu. "Die Mannschaft" w pierwszej fazie zachwyciła zwłaszcza rozbiciem Szkotów na otwarcie zmagań. Później sięgnęła po przekonujący triumf z Węgrami. Postraszyła ją tylko Szwajcaria, remisując 1:1. W 1/8 finału gospodarze zmierzyli się z Duńczykami. Skandynawowie postawili też trudne warunki, lecz przegrali 0:2 i wybrali się do domu. W Niemczech nadzieje kibiców na triumf rosły wraz z każdym kolejnym meczem. Także i przed pojedynkiem ćwierćfinałowym z Hiszpanami fani co rusz śpiewali o tym, że niebawem kadrę czeka mecz w Berlinie. To właśnie na Stadionie Olimpijskim poznamy nowego mistrza Starego Kontynentu. Marzenia milionów fanów zza naszej zachodniej granicy prysnęły jednak niczym bańka mydlana we wspomnianym starciu z rywalami z Półwyspu Iberyjskiego. Anthony Taylor nie panował nad zawodnikami. Rozdawał kartki na prawo i lewo Pojedynek niestety był pełen błędów sędziowskich. Arbiter momentami zaprzeczał sam sobie, bo za ostre przewinienia Toniego Kroosa nie przyznał mu choćby żółtej kartki. Później natomiast rozdawał kartoniki za łagodniejsze faule. Pomimo tego, drużyny starały skupiać się na grze. Kibice nie narzekali na nudę, bo byli świadkami dogrywki. W podstawowym czasie gry padł wynik 1:1. Podczas dodatkowych trzydziestu minut doszło do kolejnej kontrowersji. Niemcy uważają, że należał im się rzut karny po tym, gdy piłka dotknęła ręki Marca Cucurelli. Anthony Taylor pozostał jednak niewzruszony. Na nic zdały się protesty piłkarzy biegających w białych koszulkach. Ci zresztą dali sobie strzelić bramkę i przegrali 1:2. Na pomeczowej konferencji prasowej panowała nerwowa atmosfera. "Nie chcę o tym rozmawiać" - odparł na jej początku Julian Nagelsmann. "Mamy po 50 robotów, które robią nam kawę, więc chyba potrzebujemy sztucznej inteligencji, aby pomogła nam oceniać zamiary łączące się z zagraniami i rzutami karnymi" - dodał selekcjoner. Gorąco po ostatnim gwizdku. Sędzia mógł poczuć się zagrożony Jak informuje "Bild", na tym się nie skończyło. Chwilę po ostatnim gwizdku Anglika, do jego pokoju wtargnąć miał Sandro Wagner, czyli asystent trenera przegranych. Rzekomo powiedział on kilka niemiłych słów w kierunku rozjemcy. Niemieccy dziennikarze zrobili ponadto parę zdjęć arbitrowi opuszczającemu teren stadionu w czarnym Mercedesie. Tu też mogło być gorąco, bo wśród kibiców panowała przecież ogromna frustracja. Wspomniana sytuacja z ręką Marca Cucurelli od soboty jest tematem burzliwych dyskusji. Na łamach Interia Sport przenalizował ją Łukasz Rogowski. "Niemcy mają prawo czuć się rozgoryczeni, lecz nie mogą mówić, że przegrali wyłącznie przez arbitra. Gdyby Taylor od początku prowadził mecz zgodnie z przepisami, to od siódmej minuty gospodarze graliby w dziesięciu, bez Toniego Kroosa" - zaznaczył. A my dodamy jedynie, że zaledwie kilka sekund wcześniej, według jednej ze stopklatek, na pozycji spalonej znajdował się Niclas Fuellkrug. Czasu się już jednak nie cofnie. Dla "Die Mannschaft" to koniec turnieju. Hiszpania zaś zagra z Francją o finał zmagań. Mecz zaplanowano na wtorek 9 lipca. Tekstowa relacja live w Interia Sport. *** Zobaczcie także nasz raport specjalny i bądźcie na bieżąco: EURO 2024.