Podczas batalii o drugi wakat w finale Euro 2024 - podobniej jak w pierwszym półfinale, w którym Hiszpanie ograli 2:1 Francję - szybko stało się jasne, że nie zabraknie emocji. Już bowiem w siódmej minucie gola na 1:0 strzelił Xavi Simons, popisując się kapitalnym uderzeniem sprzed pola karnego. Nie przeszkodził mu nawet fakt, że kopnął piłkę de facto sunąc już wślizgiem po murawie. Koszmarne sceny. Mecz już raz był przerwany, a teraz znów taka powtórka Euro 2024. Błyskawiczny gol dla Holandii, Anglicy odpowiedzieli po rzucie karnym Ale Anglicy nie podłamali się błyskawicznie straconą bramką i w końcu podczas tego turnieju byli w stanie wejść na wyższe obroty, raz po raz ruszając z atakiem na bramkę rywala. Po jednym z nich na strzał z dystansu zdecydował się Harry Kane, lecz przegrał pojedynek z bramkarzem. Po chwili snajper Bayernu Monachium znalazł się w kolejnej niezłej okazji i sytuacyjnie kropnął co sił z woleja. Przestrzelił, ale całą sytuacją zajął się jeszcze VAR. Anglik został bowiem zaatakowany przez Denzela Dumfriesa, a sędzia ostatecznie odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany i uderzył precyzyjnie w lewy - ze swojej perspektywy - róg bramki. Bart Verbruggen wyczuł jego intencje, lecz nie był w stanie sięgnąć piłki. Sam Denzel Dumfries - który za wspomniany wyżej faul obejrzał żółtą kartkę - szybko odkupił winy, wybijając piłkę dokładnie z linii bramkowej po widowiskowej akcji Phila Fodena. A potem mógł wręcz zostać bohaterem, lecz po widowiskowym wyjściu w powietrze po rzucie rożnym tylko obił piłkę poprzeczkę. W obramowanie bramki trafił także z dystansu Phil Foden, który wręcz złapał się za głowę, gdy futbolówka odbiła się od słupka, tuż pod poprzeczką. W 35. minucie trener Roland Koeman przeprowadził wymuszoną zmianę. Z boiska zszedł kontuzjowany Memphis Depay, którego zastąpił Joey Veerman. Pierwszą odsłonę meczu mógł jeszcze w świetnym stylu zakończyć doskonale dysponowany i aktywny tego wieczoru Phil Foden, lecz jego płaski strzał pewnie obronił bramkarz. Luksusowa willa, a to nie koniec. O tym pisała Lewandowska. Interia na tropie "Lewego" w Monachium W przerwie doszło do dwóch roszad. W ekipie holenderskiej Wout Weghorst zastąpił Donyella Malena, a u Anglików Luke Shaw wszedł w miejsce Kierana Trippiera. W przeciwieństwie do składów, nie zmieniał się jednak obraz gry. Wciąż dłużej przy piłce utrzymywała się Anglia, lecz sytuacji bramkowych - i to po obu stronach - po prosto brakowało. Pierwsza naprawdę groźna nadeszła dopiero w 65. minucie, gdy po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego do pozycji strzeleckiej doszedł Virgil van Dijk, ale górą był Jordan Pickford. Angielski golkiper zachował czujność także wówczas, gdy Cody Gakpo dorzucił piłkę w jego pole bramkowe, wybijając ją poza linię końcową. Z czasem to Holendrzy zyskali optyczną przewagę, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę wymienianych podań. Przełożyło się to na sytuację z 77. minuty, gdy Xavi Simons uderzył celnie, ale zbyt lekko. I wynik wciąż pozostawał bez zmian. Haniebne zachowanie, kibice wygwizdali hymn. Na stadionie aż iskrzy Wiemy, kto zagra z Hiszpanią w finale Euro 2024. Gol w końcówce przesądził Wydawało się, że tuż przed rozpoczęciem ostatnich regulaminowych 10 minut gry na prowadzenie wysunie się Anglia. Bukayo Saka wpakował już nawet piłkę do bramki, lecz sędzia odgwizdał spalonego, na którym złapany został asystujący mu Kyle Walker. "Co się odwlecze, to nie uciecze" - mogli sobie jednak pomyśleć Anglicy. Bo niemal równo z upływem 90. minuty podanie w pole karne otrzymał Ollie Watkins, który płaskim strzałem tuż przy słupku pokonał bramkarza, doprowadzając do euforii brytyjskich kibiców i otwierając swojej kadrze drzwi do wielkiego finału Euro 2024. To Anglia zagra więc już w niedzielę na Stadionie Olimpijskim w Berlinie z Hiszpanią o tytuł najlepszej reprezentacji na Starym Kontynencie. Z Signal Iduna Park w Dortmundzie - Tomasz Brożek