Reprezentacja Anglii to jak dotąd jedno z największych rozczarowań turnieju. Zespół mający w składzie niemal wyłącznie topowych zawodników prezentuje futbol wręcz zniechęcający do oglądania. Choć "Synowie Albionu" wygrali swoją grupę, z każdej strony spotyka ich krytyka. Jak wygrać grupę po najmniejszej linii oporu uczą Anglicy Trzeba przyznać, że to sytuacja dość kuriozalna. Reprezentacja Anglii wygrała rywalizację w swojej grupie i nie przegrała ani jednego spotkania, ale mimo tego próżno szukać w mediach jakiejkolwiek pozytywnej opinii na jej temat. I trudno się temu dziwić. "Synowie Albionu" nie przylecieli przecież do Niemiec na wycieczkę, tylko po pierwsze w historii mistrzostwo Europy. Przed trzema laty byli o krok, ale w finale przegrali po serii rzutów karnych z Włochami. Wszystko wskazywało na to, że teraz Gareth Southgate ma do dyspozycji graczy dojrzalszych i lepszych, a do tego bogatszych w doświadczenie z poprzedniego Euro. Faza grupowa absolutnie tego nie pokazała. Być może planem selekcjonera było przejście tego etapu w "trybie ekonomicznym", ale trudno zakładać, by Anglik nakazywał graczom aż taki minimalizm. W pierwszej kolejce ledwie pokonali Serbów (1:0) po trafieniu Jude'a Bellinghama. Później przyszedł podział punktów z Duńczykami (1:1), aż wreszcie bezbramkowy remis ze Słowenią. Biorąc pod uwagę, że Anglicy byli o włos od utraty pierwszego miejsca w grupie - bo utrzymali je tylko dzięki drugiemu 0:0 w rozgrywanym jednocześnie meczu Danii z Serbią - to nie mogło znajdować się w strategii selekcjonera. Southgate rozumie krytykę. Pytanie brzmi: czy to coś zmieni? Po ostatnim gwizdku wtorkowego meczu Anglicy teoretycznie mieli powód do świętowania. Wygrali grupę i mogli już szykować się do meczu 1/8 finału. Po spotkaniu Southgate ruszył do kibiców zgromadzonych na stadionie w Kolonii. Z pewnością nie na taką reakcję liczył. Fani gwizdali i buczeli, a w kierunku selekcjonera poleciało nawet kilka pustych plastikowych kubków. Na konferencji prasowej angielski trener nie uciekał od odpowiedzialności. Czas pokaże, czy sztab angielskiego selekcjonera przyszykował szczyt dyspozycji drużyny na fazę pucharową. Tam z pewnością nie wystarczy poziom prezentowany przez wicemistrzów Europy w ostatnich spotkaniach.