W nocy z niedzieli na poniedziałek w Duesseldorfie zmarł 57-letni Colin King, kibic reprezentacji Szkocji. Przyjechał do Niemiec, by oglądać w akcji swoją ukochaną drużynę. Po raz ostatni miał tę przyjemność w piątkowy wieczór, kiedy to piłkarze Steve'a Clarka mierzyli się z "Die Mannschaft" w ramach meczu otwarcia na Fussball Arenie w Monachium. "Jesteśmy zasmuceni wiadomością o jego śmierci. Był wielkim kibicem kadry Szkocji. Rodzina Colina zapytała, czy nasza grupa mogłaby go uhonorować jednominutowymi wiwatami bądź brawami w czwartej minucie meczu Szkocja - Szwajcaria. Przekazała, że bardzo by to doceniła w tym trudnym dla nich czasie. Spoczywaj w pokoju Colin" - napisała na platformie X społeczność kibiców "The Tartan Army". Colin King nie żyje. "Najbardziej niesamowity człowiek na świecie" Jak czytamy w "Glasgow Times", zmarły prawdopodobnie pochodził z Blantyre, niespełna 20-tysięcznego miasta z hrabstwa South Lanarkshire znajdującego się w centralnej części kraju. Głos zabrał rzecznik brytyjskiego Biura Spraw Zagranicznych. Jak czytamy w "The Sun", córka zmarłego Stephanie złożyła hołd ojcu i określiła go "najbardziej niesamowitym człowiekiem na świecie". Wzruszające słowa przekazał także jego siostrzeniec, Christopher O'Rourke. "Marzenie o awansie na Euro stało się rzeczywistością, ale walka o bilety i loty, katastrofalny mecz otwarcia - wszystko to wydaje się teraz takie nieważne! Uczestniczył w piątkowym meczu i spotkał się z nami w Duesseldorfie w sobotę. Niedzielę spędził ciesząc się miastem i poszedł spać we wczesnych godzinach porannych, ale niestety w poniedziałek się nie obudził. Uwielbiał swoje wyjazdy za reprezentacją Szkocji, na szczęście mogłem z nimi dzielić kilka z nich, ale niestety, ten był jego ostatnim" - napisał, cytowany przez wspomniany dziennik. Zobacz nasz raport specjalny i bądź na bieżąco: Euro 2024.