Gruzja to debiutant, przyjechało za nim na Euro 2024 do Dortmundu bardzo wielu kibiców. Zajęli kilka trybun za bramką Signal Iduna w Dortmundzie. Ani liczbą, ani głośnością dopingu nie mogli się równać z Turkami. Tak jak zazwyczaj na tym stadionie fani Borussii Dortmund stawiają rywalom Żółtą Ścianę z dopingu, tak Turcy postawili ścianę ryku i niebywałych gwizdów, gdy tylko Gruzini byli przy piłce. Pod tym względem przebili Szkotów z meczu otwarcia, przebili Polaków i Holendrów, nawet Rumunów, którzy dokonali przecież w poniedziałek wielkiej inwazji na Monachium i Allianz Arenę. Ryk w Dortmundzie był niewyobrażalny, gdy nacierali Turcy, a gwizdy rozrywały głowę, gdy piłki dotknęli rywale. Mogły się z tym równać najgorętsze mecze Besiktasu, Fenerbahce czy Galatasaray. Fatalną rzecz zrobili jednak tureccy kibice przed spotkaniem. Gruzja debiutowała, więc nie tylko to spotkanie, ale cała jego otoczka była wzruszającą sprawą narodową Gruzinów. Gdy rozbrzmiały hymny i pierwszy poleciał gruziński, kamery pokazały wzruszonych kibiców z Kaukazu. Były nawet płaczące na hymnie dzieci. Wtedy ruszyli z jazgotem Turcy. Tawisupleba - hymn Gruzji - całkowicie zagłuszony Wbrew panującej tradycji, że do hymnu rywala podchodzi się z szacunkiem, zaczęli wyć na pieśni Gruzinów w sposób niewyobrażalny. Tawisupleba, która jest narodową pieśnią kraju z Kaukazu, stała się całkowicie niesłyszalna. Skandaliczne zachowanie tureckiej widowni sprawiło, że Gruzja nie mogła w pełni rozkoszować się historyczną chwilą, które kolejne pokolenia w tym kraju będą wspominały latami. Chwilą debiutu i poprzedzającym go hymnem. Przed meczem kibice Turcji i Gruzji bratali się, podróżowali razem pociągami i robili zawody na doping. Nie było między nimi dużej wrogości. Im bliżej meczu, tym atmosfera gęstniała. A to, co działo się w trakcie meczu mogło być już trudne do wytrzymania dla wrażliwych uszu. Radosław Nawrot, Dortmund