Rywalizacja w grupie F rozpoczęła się od arcyciekawego spotkania, w którym Turcja pokonała Gruzję 3:1. Pierwszą kolejkę fazy grupowej finalizowało natomiast starcie wielkiego faworyta całych mistrzostw Europy - Portugalii z dobrymi znajomymi reprezentacji Polski - Czechami. Nasi południowo-zachodni sąsiedzi dwukrotnie pokonali Polaków 3:1 w Pradze w debiucie Fernando Santosa, a później remisem 1:1 w Warszawie odebrali nadzieję na bezpośredni awans. Czesi rozpoczęli wtorkowy mecz odważnie, od razu ruszając do ataku. Z upływem czasu nie tracili zadziornego charakteru, stawiając twardy opór Portugalczykom w środku pola, co skończyło się kilkoma groźnymi przejęciami. W siódmej minucie przebudził się ten, na którego wszyscy czekali - Cristiano Ronaldo. Pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki oddał strzał głową w trudnej sytuacji po centrze Rafaela Leao, ale skiksował. Mimo to, gdy tylko piłka zbliżała się w jego stronie, na trybunach rozlegał się gwar. Wszystko zwieńczyły jednak ostatecznie gwizdy zadowolonych czeskich fanów. Jest oficjalny komunikat w sprawie Lewandowskiego. I nie tylko. Nowe wieści z reprezentacji Polski Euro 2024. Portugalia - Czechy. Do przerwy bez bramek Kolejne fragmenty meczu przyniosły ze sobą opady rzęsistego deszczu... a także zdecydowaną przewagę Portugalii, która rozgościła się na połowie rywala. Głęboko ustawiony czeski mur obronny był jednak niezwykle szczelny. Podopiecznie trenera Roberto Martineza zaczęli więc częściej decydować się na strzały z dystansu. Tak jak w 24. minucie, gdy Bruno Fernandes huknął nad poprzeczką. W 33. minucie wszystko wskazywało na to, że Portugalia w końcu obejmie prowadzenie. Wszak Cristiano Ronaldo stanął oko w oko z bramkarzem po genialnym podaniu Bruno Fernandesa. Ale Jindrich Stanek nie spanikował - szeroko rozłożył ręce i jedną z nich zatrzymał piłkę, podobnie jak dobitkę zza pola karnego. Kolejny strzał CR7 oddał już w doliczonym czasie gry, ale znów górą był czeski golkiper. I tak pierwsza połowa, mimo ogromnej przewagi Portugalczyków, zakończyła się bezbramkowym remisem. Probierz odpowiedział na pytanie Interii. Tak skomentował zachowanie Koemana. Postawił sprawę jasno Druga połowa rozpoczęła się od ciekawej - choć niecelnej - próby z dystansu Diogo Dalota. Na kolejny groźny strzał trzeba było poczekać dobre kilka minut. W polu karnym ponownie polował na trefienie Cristiano Ronaldo. Wciąż był jednak nieskuteczny. Przełamania nie przyniósł także rzut wolny, po którym kolejną udaną interwencję zanotował Jindrich Stanek. Polacy kompletnie zaskoczyli, co za sceny w Niemczech. Lewandowski i Probierz w akcji Zaskakujące obrazki w drugiej połowie. I jeszcze nieuznany gol Pokaźne opady deszczu wciąż zalewały stadion. Takie obrazki dodają każdej potyczce sporo dramatyzmu. O jego kolejną dawkę zadbali... Czesi, niespodziewanie strzelając gola na 1:0. Zaskakujący cios wyprowadził Lukas Provod, popisując się pięknym strzałem sprzed pola karnego. Radość naszych sąsiadów nie trwała jednak długo. Bo już po siedmiu minutach na tablicy wyników widniał remis 1:1. Piłkę do własnej bramki skierował Robin Hranac, nabity piłką przez interweniującego bramkarza. Portugalczycy próbowali pójść za ciosem i wciąż kontrolowali przebieg gry, ale nie były to wściekłe ataki. Czesi za to wciąż dzielnie walczyli i mieli jeszcze swoje szanse. Gdy jedną z nich zmarnował Tomas Soucek, aż złapał się za głowę. To samo mógł zrobić w 87. minucie, gry - jak się zdawało - Portugalia przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ronaldo obił wówczas słupek, a wprowadzony z ławki Diogo Jota skutecznie dobił jego strzał. Sędzia odgwizdał jednak spalonego. Ale Cristiano Ronaldo i spółka ostatecznie dopięli swego. Gola na wagę zwycięstwa dla Portugalii strzelił już w doliczonym czasie gry Francisco Conceicao, który wykorzystał błąd obrońcy i sam nie pomylił się, strzelając pewnie z kilku metrów. Portugalia rozpoczęła swój udział w Euro 2024 od zwycięstwa, choć na pochwałę zasługują także kończący mecz bez punktów Czesi. Z Lipska - Tomasz Brożek