Jakimś cudem Romelu Lukaku nie wykorzystał żadnej ze świetnych okazji do strzelenia gola w meczu ze Słowacją, a jego dwa gole anulował VAR. Cudu dokonał w bramce w 40. minucie Casteels, broniąc strzał Haraslina. Wreszcie cudowny okazał się dla Słowaków rezultat pierwszego spotkania fazy grupowej EURO 2024 z Belgią. Mimo sporej przewagi ze strony "Czerwonych Diabłów" to Słowacy sięgnęli po komplet punktów po zwycięstwie 1:0, a w rolę bohatera narodowego wcielił się Ivan Schranz. A jest to piłkarz, którego historia rodzinna niestety naznaczona jest dramatycznym wypadkiem jego ojca, który zmarł kilka lat temu. Jemu zresztą gola zadedykował słowacki piłkarz. Rodzinny dramat bohatera Słowaków Słowacka "Pravda" sugerowała, że to była jedyna wątpliwość w ich składzie. Czy na prawym skrzydle zagra Tomáš Suslov czy Ivan Schranz? Trener Francesco Calzona wybrał drugą opcję. I to był dobry wybór. Dzięki doświadczonemu skrzydłowemu Slavii Praga Słowacy odnieśli jeden z największych triumfów w dobie niepodległości. Z bohaterem Słowaków wiąże się niestety rodzinny dramat sprzed kilku lat. Jego ojciec Dušan zmarł w wieku 57 lat podczas jazdy na rowerze w pobliżu Senaca. Według policji spadł z drewnianego mostu z wysokości około dwóch metrów do wody. Niestety nikt nie zdołał udzielić mu pomocy. Mężczyzna był nieprzytomny i ostatecznie utonął. "Nigdy nie pogodzę się z tym, co się stało. Wiem, że jest ze mnie dumny. Ze wszystkiego, co osiągnąłem" - mówił wyraźnie wzruszony Schranz w rozmowie ze słowackimi mediami. Zobacz także nasz raport specjalny i bądź na bieżąco: Euro 2024!