Dzisiaj Robert Lewandowski wróci tam, gdzie właściwie wszystko się zaczęło, jeśli mówimy o wyważeniu drzwi o wielkiego futbolu. To właśnie na Signal Iduna Park w Dortmundzie, arenie dzisiejszego meczu Polska - Francja, nasz supersnajper spędził cztery kapitalne lata. W klubie z Zagłębia Ruhry stał się wielką gwiazdą Bundesligi i zaczął podbijać Europę, by następnie zapracować sobie na miano jednej z najbardziej pomnikowych postaci w historii wielkiego Bayernu Monachium, a teraz chłopięce pragnienia spełnia w klubie marzeń milionów piłkarzy z całego świata - FC Barcelona. Robert Lewandowski swoje, a Didier Deschamps swoje W piłce klubowej "Lewy" wywalczył właściwie wszystko, jest moralnym zwycięzcą "Złotej Piłki" za 2020 rok (organizator plebiscytu "France Football" odwołał tamtą edycję ze względu na pandemię), ale w reprezentacji od lat przeżywa znacznie więcej rozczarowań. A dodatkowo rola kapitana drużyny pociąga za sobą szereg powinności, również tych najmniej przyjemnych, gdy wokół kadry nie dzieje się dobrze. Takich przykładów w ostatnich latach było wiele. Lewandowski jest krytykowany, gdy swoją obecnością na boisku nie robi widocznej na pierwszy rzut oka przewagi. Nie każdy zagłębia się w niuanse taktyczne, więc napastnika, zwłaszcza tak bramkostrzelnego, najłatwiej jest obsztorcować wtedy, gdy kończy mecz bez bramki. A już zwłaszcza, gdy wchodzi na boisko przy korzystnym wyniku, a chwilę potem to rywale strzelają gole i wyrzucają nas z turnieju. Żeby daleko nie szukać, dokładnie taki scenariusz ziścił się w ostatnim meczu z Austrią. 34-letni Wojciech Szczęsny sposobi się do tego, aby wraz z zakończeniem Euro pożegnać się z drużyną narodową, 36-letni Kamil Grosicki zrobił to już w poniedziałek, a jego rówieśnik Lewandowski także był "podejrzewany" o to, że porażka na niemieckich boiskach może rychło przyspieszyć jego decyzję. Nic bardziej mylnego, w rozmowie z UEFA TV Lewandowski jasno powiedział, że taki krok byłby na obecną chwilę pochopny. Nie zamierza kiedyś żałować, że się pospieszył, dlatego wciąż chce być jednym z motorów napędowych reprezentacji Polski. Koincydencja czasowa dnia wczorajszego kazałaby przypuszczać, że słowa Lewandowskiego zdążą dotrzeć do francuskiego obozu. Tymczasem trener "Trójkolorowych", słynny Didier Deschamps, zupełnie inaczej zapatrywał się na zamiary polskiego napastnika. Didier Deschamps przestrzega Francuzów. "Polska będzie zmotywowana" Wczoraj późnym wieczorem poczytny dziennik znad Sekwany "L'Equipe" zamieścił szereg wypowiedzi swojego selekcjonera, które padły przy okazji konferencji prasowej właśnie w przededniu ostatniego starcia w grupie D. Jeden z dziennikarzy w swoim pytaniu najpierw posłużył się stwierdzeniem, że od pierwszej minuty na murawę powinien wybiec Lewandowski. A następnie dociekał, jakiego oblicza polskiego zespołu spodziewa się szkoleniowiec Francuzów. - Zawsze należy zachować ostrożność. Polacy zagrali bardzo dobry mecz z Holandią, w precyzyjnym systemie. Czy będą to ci sami zawodnicy? Nawet jeśli stawką dla nich już nie jest wywalczenie kwalifikacji, to wiem bardzo dobrze, że Polska będzie zmotywowana i będzie chciała rozegrać przeciwko nam jak najlepszy mecz z wyraźnym ożywieniem, co pozwoli im być niebezpiecznymi na boisku. Grają głównie w trzyosobowym bloku obronnym, z zawodnikami na wahadłach. To odróżniający się przeciwnik - ocenił 55-latek naszą kadrę.