Andrzej Klemba, Interia: Trwa Euro, w trakcie którego nie brakuje opinii, że te mistrzostwa ogląda się z trudem. Pada mało bramek, a na przykład Francja dotarła do półfinału bez gola strzelonego z gry. Jaki jest ten turniej okiem byłego piłkarza? Jacek Ziober, były zawodnik francuskiego Montpellier i hiszpańskiej Osasuny: Wyrachowany i nastawiony na wynik. Rzeczywiście niektóre mecze ogląda się z trudem, bo po prostu są nudne. To mistrzostwa goli samobójczych, co też o czymś świadczy. Rzuca mi się też w oczy zmęczenie zawodników. Wielu tych czołowych ma za sobą sezon z meczami ligowymi i w europejskich pucharach. A po dwóch tygodniach przerwy jadą na Euro. A to turniej, w którym dawka wysiłku i intensywności jest dużo wyższa, a do tego jeszcze presja. Nie dziwię się, że niektórym brakuje pary. Razi mnie działanie VAR-u, bo piłkarze biegają w polu karnym ze "związanymi rękami". Pusty śmiech mnie ogarnia, gdy to widzę. Interpretacja zagrań ręką stała się żałosna. To, co widzimy na Euro, jest coraz bardziej oderwane od piłki nożnej, w której się zakochaliśmy. Coraz trudniej połapać się w decyzjach sędziów. Wolałbym, by arbitrzy mieli określone i jednolite wytyczne. Mnóstwo kontrowersji wzbudziło właśnie zagranie ręki Hiszpana Marka Cucurelli. - Dla mnie to była ewidentna ręka, ale rzutu karnego nie było. Albo sławny spalony o paznokieć. To zabija piłkę nożną. We wtorkowym pierwszym półfinale zmierzą się Francja z Hiszpanią. Faworytem wydają się ci drudzy... - Zespoły typowane do mistrzostwa są w półfinale, ale nie pokazały klasy, której się po nich spodziewaliśmy. Oczywiście zaskoczeniem jest odpadnięcie Niemców, a na razie najlepsze wrażenie sprawiła Hiszpania. Pokazują najwięcej jakości. Przestawili się z klepania, niekończących się podań i próby wejścia do bramki z piłką na rzecz szybszego rozegrania, więcej dłuższych i prostopadłych podań, a także ataki bokami. I widać zmianę w jakości gry. Z efektownej gry zrobili efektywną. Tymczasem Francja do półfinału dotarła za sprawą dwóch goli samobójczych, rzutu karnego i wygranego konkursu jedenastek. - Mizernie to wygląda. Złamany nos Kyliana Mbappe pokrzyżował plany. Widać, że nie czuje się komfortowo, a sam Theo Hernandez nie wystarczy. Czasem też trener Didier Despchamps podejmował dziwne decyzje. Według mnie Ousmane Dembele musi grać. Oni dotarli do półfinału dzięki dobrej obronie i łataniu dziur przez N’Golo Kante, choć i tak druga linia Francuzów nie grała za dobrze. Oddawali inicjatywę i było widać, że nie taki jest plan trenera. Czuli, że czegoś im brakuje i nie chcieli nadziać się na kłopoty. Hiszpanie momentami porywają grą, ale jak trener Luis de la Fuente zdjął Nico Williamsa i Lamine Yamala o mało nie zakończyło się to odpadnięciem z Niemcami. - Rzeczywiście potrafią grać bez kunktatorstwa i na fantazji, ale te zmiany mogły ich dużo kosztować. Mieli sporo szczęścia. Odnoszę wrażenie, że też - podobnie jak Francuzi - lepiej wyglądają w defensywie. Kiedyś tracili więcej goli. Trochę się to w głowie nie mieści, że Hiszpania i Francja zagrają w półfinale dzięki świetnej defensywie, a nie dzięki skuteczności. - Tak jednak jest. W przypadku Francji chciałbym wreszcie zobaczyć zespół, który potrafi przejąć inicjatywę i Mbappe bez maski, ale to raczej niemożliwe. Ma z tym problem, został zresztą ponownie uderzony w twarz i to się na nim odbiło. To kto zagra o złoty medal? - Hiszpanie z Anglikami, bo Holendrów nie widzę w finale. Niestety, nie można powiedzieć, że poziom Euro jest wysoki. Oczywiście pomijam indywidualne wyszkolenie techniczne zawodników i możliwości taktyczne zespołów. To może jakiś piłkarz zrobił na panu wrażenie? - Nie potrafiłbym wskazać najlepszego zawodnika. Nie było piłkarza, który prowadziłby grę, ciągnął zespół i wnosił coś ekstra do drużyny. Jedynie bramkarzy można wyróżnić. Rozmawiał Andrzej Klemba