Ewa Piątkowska odebrała telefon w środę krótko przed godziną 10 i od razu zastrzegła, że dopiero się obudziła i bierze się do życia. Takie przywitanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że na jednym ze zdjęć, jakie mój redakcyjny kolega opublikował z przywitania piłkarskiej kadry na Okęciu, dostrzegłem byłą mistrzynią świata w boksie. W dodatku z... mikrofonem w ręku, co jeszcze bardziej mnie zaintrygowało. Ewa Piątkowska na lotnisku. Jak to możliwe? Robota poszła w piach Jak to możliwe ? - pomyślałem sobie. Mając w pamięci słynny występ byłej rugbystki i pięściarki zawodowej, który w mediach społecznościowych przybrał formę viralu. Otóż w marcu ubiegłego roku Piątkowska była gościem w programie "7 dni sport" w TVP Sport, gdzie bardzo ostro "przejechała się" po piłkarskiej reprezentacji Polski. Kontekst był bliski obecnym wydarzeniom, bo kadra była na starcie eliminacji do mistrzostw Europy, z którymi właśnie pożegnała się jeszcze przed wtorkowym meczem z Francją. Starcie w Pradze było blamażem Orłów, bo już po dwóch minutach przegrywali 0:2, a ostatecznie zostali pokonani przez Czechów 3:1. - Powinniśmy wspierać reprezentację, ale uważam, że kadra Polski to jakiś tragiczny twór, który powinien zostać rozwiązany. Występy tej kadry są tragiczne - te dwa zdania Piątkowskiej, spośród jej dłuższego wywodu, wtedy zdecydowanie najmocniej się poniosły. Gwiazda polskiego boksu uderza w polskich piłkarzy. "Miarka się przebrała" Odbierając telefon "Tygrysica" potwierdziła, że jej późna pobudka ma związek właśnie z zarwaniem nocy na lotnisku. - Tak jest, właśnie przez to, a jeszcze piłkarze się spóźnili, więc trwało to dłużej niż myślałam - uśmiechała się, by od razu wyjaśnić motywy swojej obecności w hali przylotów. - Razem z koleżankami chciałyśmy nakręcić materiał na Youtube'a, pokazując mecz z perspektywy strefy kibica, porozmawiać z fanami, a później przywitać piłkarzy na lotnisku. Niestety nic z tego nie wyszło, bo najpierw mocno spóźniłyśmy się na mecz, a na koniec jeszcze pojawił się problem z kamerą i finalnie nic nie udało się zarejestrować. Dlatego materiału niestety nie będzie, ale to był ciekawy dzień i dobrze się bawiłam - wyjaśniła Piątkowska. Od tragicznego tworu do przywitania kadry. "Moja optyka raczej nie mogła się zmienić" Nasza była pięściarka zaczęła od tego, że sceny w strefie kibica przerosły jej wyobrażenie. - Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, bo myślałam, że w meczu o nic będzie dosyć pusto, a tymczasem było mnóstwo ludzi. Atmosfera też była całkiem fajna, nie taka jak w meczach o coś, ale frekwencja robiła wrażenie - opowiadała była mistrzyni Europy i była mistrzyni świata federacji WBC, a obecnie zawodniczka MMA. Ja jednak wciąż byłem skonfundowany, jak to się stało, że sportsmenka, która w swoim wystąpieniu sprzed roku akcentowała, że podziwia ludzi, którzy "jeżdżą za tą kadrą na mecze wyjazdowe", najpierw była obecna w strefie kibica, a w nocy zameldowała się na lotnisku. Piątkowska roześmiała się, po czym zaznaczyła. - Nie, jeździć nie jeżdżę, ale rzeczywiście robiłyśmy ten materiał. Wbija bolesną szpilę Michałowi Probierzowi po Euro 2024. "Wstyd i blamaż" Zatem czym prędzej postanowiłem dopytać, czy jej najgłośniejsze słowa o tym, że nasza kadra to tragiczny twór i powinna zostać rozwiązana, wciąż są aktualne, czy może uległy zmianie. A następnie sama z siebie postanowiła dodać, jakimi uczuciami obecnie darzy najpopularniejszą reprezentację w naszym kraju. - To nie jest tak, że ja ich nie lubię. Bardzo bym chciała cieszyć się z gry tej reprezentacji, ale naprawdę nie rozumiem, dlaczego to my nie możemy być uważani za mocną drużynę. Przez fatalną grę w kwalifikacjach wpadliśmy do bardzo trudnej grupy, gdzie szczerze mówiąc nie wierzyłam w ani jeden punkt, dlatego remisem z Francją jestem zdziwiona. Nie jestem w stanie zrozumieć, czego nam brakuje, by w ukochanym sporcie wszystkich Polaków, który jest tak bardzo masowy, a przez to występuje duża konkurencja i kilku piłkarzy występuje w czołowych klubach świata, grać na wyższym poziomie. To my powinniśmy być taką drużyną, której inni się boją, a teraz nie wypadamy lepiej nawet od takich krajów, jak Albania. To jest dla mnie niezrozumiałe, że dużo częściej jesteśmy wręcz zażenowani - utyskuje sportsmenka, przed erą sportów walki reprezentantka Polski w rugby. Piątkowska nie może tego pojąć, ale podkreśla: Ja ich nie tępię Piątkowska kilka ciepłych słów wypowiedziała pod adresem naszych bramkarzy Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Skorupskiego, dodając że w odwodzie jest jeszcze taki fachowiec, jak Marcin Bułka. Dorzuciła także swoje trzy grosze do rzutów karnych Roberta Lewandowskiego, wokół których znów jest głośno, choć Polak robi wszystko w ramach przepisów. Na koniec "Tygrysica" jeszcze raz wróciła do swoich najgłośniejszych słów sprzed ponad roku, którymi zapadła w pamięci wielu osobom. - Nie chcę być odbierana tak, że ja naszych piłkarzy nie lubię i ich tępię. Fakt, że ta wypowiedź na razie jest nieśmiertelna i lata po internecie po każdym gorszym meczu, a ja jestem oznaczana. Natomiast mam nadzieję, że kiedyś ona umrze śmiercią naturalną, bo widzę cień nadziei choćby po meczu z Holandią. Tacy piłkarze, jak Kacper Urbański, dają wiarę, że możemy grać bez kompleksów, odważnie i bez padania na kolana przed wyżej notowanymi rywalami - w optymistycznym tonie zaakcentowała Piątkowska.