Dzisiejsze starcie Polski z Holandią to w teorii pojedynek Dawida z Goliatem, w którym Holandia jest zdecydowanym faworytem. Nie zawsze jednak tak było. W czasach, gdy polska i holenderska reprezentacja były absolutną czołówką światową, świat nie doczekał się takiego starcia i zapewne widowiska. To bowiem pierwsze starcie Polski Holandii na imprezie mistrzowskiej. Biało-czerwoni mierzyli się Belgami, Francuzami, Niemcami, Anglikami, Włochami, Hiszpanami, Portugalczykami - w zasadzie z całą europejską czołówką. Z Holandią jednak nigdy, co już nadaje niedzielnemu starciu w Hamburgu specyfiki i smaku. Dorobek Holandii przyćmiewa Polskę Polska trafia na Holandię akurat wtedy, gdy drogi obu reprezentacji mocno się rozjechały. Holendrzy nie zastanawiają się raczej czy wyjdą z grupy, celują wyżej i planują długi turniej. Dla Polski awans grupowy byłby sporym sukcesem. Na mistrzostwach Europy taka sztuka udała im się tylko raz, w 2016 roku, podczas gdy holenderski zespół był mistrzem kontynentu (1988 rok) i poza tym jeszcze trzykrotnie w półfinale. To przepaść, niebo a ziemia wśród osiągnięć na Euro. Nie zawsze jednak taką przepaść mieliśmy. Brak dotychczas jakiegokolwiek starcia mistrzowskiego Polski i Holandii oznacza bowiem, że nie doszło do niego ani na Euro, ani na mundialu w czasie, gdy te dwie drużyny były absolutną czołówką światową, czyli w latach siedemdziesiątych. Wielu kibiców żałuje, że dwie największe bezdyskusyjnie rewelacje mundialu 1974 nie wpadły jednak na siebie. I to właśnie w Niemczech. Obie zostały zatrzymane przez Niemców, przy czym Holendrzy w finale, a Polacy w czymś, co było ostatni meczem drugiej rundy i miało de facto stawkę półfinału. Wcześniej wywróciły futbol i układ sił na świecie do góry nogami. Polacy i Holendrzy czekali aż 34 lata Polska wkroczyła do czołówki kopem z buta w drzwi, a Holendrzy znaleźli się w niej po latach pobytu na marginesie wielkiej piłki. Dość powiedzieć, że dla obu ekip był to pierwszy występ na mistrzostwach świata od... 1938 roku! Od 36 lat. Nie doszło do takiego starcia również na kolejnym mundialu w 1978 roku, na którym Oranje raz jeszcze doszli do finału (tym razem przegrali z Argentyną). Stałoby się tak, gdyby Holendrzy nie potknęli się w fazie grupowej, gdzie zremisowali z Peru 0:0 i przegrali ze Szkotami 2:3. Drogi obu ekip w tym turnieju przez to się rozeszły. Wreszcie nie doszło do takiego starcia podczas samych mistrzostw Europy. A to dlatego, że polski zespół na nie w tamtych czasach nie pojechał. Ekipa Kazimierza Górskiego uważana za czołówkę światową przepadła w kwalifikacjach Euro 1976 i to przepadła właśnie z Holendrami. Te dwa starcia polsko-holenderskie w eliminacjach Euro 1976 pokazują zresztą, co straciliśmy. Oba były wszak niesamowite. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie polska drużyna we wrześniu 1975 roku pokonała Holendrów aż 4:1 po meczu uznawanym za jeden z najlepszych w czasach Kazimierza Górskiego. Trzecia drużyna świata zwyciężyła wicemistrzów globu po wielkim spotkaniu, ale musimy pamiętać, że miesiąc później w Amsterdamie piłkarze holenderscy wzięli srogi rewanż. Wygrali 3:0 i to oni znaleźli się w finałach mistrzostw Europy. Finałach specyficznych, bo wtedy z udziałem jedynie czterech ekip, a nie aż 24 jak obecnie. Eliminacje to jednak nie turniej mistrzowski. Nie doświadczyliśmy prawdopodobnie wielkich meczów Polski i Holandii wtedy, doczekaliśmy się starcia dopiero teraz, pół wieku później. Mecz Polska - Holandia na Euro 2024 rozpocznie się w niedzielę 16 czerwca o godz. 15. Radosław Nawrot, Hanower