Przed meczem Portugalii z Czechami, który wieńczył pierwszą rundę spotkań fazy grupowej Euro 2024, to podopieczni Roberto Martineza byli wymieniani jako zdecydowani faworyci. Wbrew przewidywaniom Cristiano Ronaldo i spółka napotkali jednak na poważny opór, a dobrze zorganizowani Czesi nie pozwalali im na rozwinięcie skrzydeł w ofensywie. Co więcej, w 62. minucie otworzyli wynik spotkania po pięknym trafieniu Lukasa Provoda. Mistrzowie Europy z 2016 roku szybko zabrali się za odrobienie strat i siedem minut później ich starania zostały nagrodzone. Dość pechowo piłkę do własnej bramki skierował Robin Hranac, od którego futbolówka odbiła się po interwencji bramkarza. Na nieco ponad 20 minut przed końcem wciąż utrzymywał się jednak remis. Wynik spotkania uległ zmianie dopiero w doliczonym czasie gry, gdy z bliskiej odległości piłkę w siatce umieścił wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Francisco Conceicao. Portugalczycy tym samym wygrali 2:1 i zgarnęli trzy punkty, z kolei Czesi mają prawo odczuwać duży niedosyt. "Wszyscy jesteśmy rozczarowani, że straciliśmy bramkę w doliczonym czasie. Musimy się z tego szybko otrząsnąć, bo za cztery dni czeka nas kolejny kluczowy mecz. Trzeba przyznać, że Portugalczycy byli lepsi i wygrali zasłużenie" - komentował później trener naszych południowych sąsiadów, Ivan Hasek. Skandaliczne sceny po meczu, poszło o Ronaldo. Interweniowała ochrona Kontrowersja w meczu Portugalia - Czechy na Euro 2024 Czesi mogą mówić o dużym pechu. Nie dość, że stracili gola w samej końcówce spotkania, to jeszcze w kontrowersyjnych okolicznościach. Kilkadziesiąt sekund wcześniej podopieczni Haska znajdowali się bowiem na połowie rywali, ale ich akcję przerwał ewidentny faul Nelsona Semedo na Davidzie Douderze. Sędzia nie zauważył jednak przewinienia, przez co po chwili Portugalczycy wznowili grę od rzutu od bramki, po którym przeprowadzili akcję zakończoną golem. VAR nie mógł jednak interweniować, ponieważ do faulu doszło nie podczas akcji bramkowej, a akcji ją poprzedzającej. "To pierwszy w tych mistrzostwach Europy błąd sędziowski, po którym wkrótce później padł gol ostatecznie uznany" - ocenił na łamach sport.tvp.pl były sędzia Rafał Rostkowski. Z jego opinią zgadza się wielu kibiców i dziennikarzy komentujących akcję z udziałem Semedo w serwisie X (dawny Twitter), gdzie już krążą powtórki faulu Samedo. "Skandal", "Oczywisty faul" - czytamy w komentarzach. Niebywała scena na arenie Euro. Coś pięknego. Pierwsza sekunda i od razu rekord