Nie ma chyba osoby w Europie, której Hiszpanie nie zauroczyli swoją grą na zakończonym w niedzielę kontynentalnym czempionacie. Podopieczni Luisa de la Fuente od początku do końca imponowali na niemieckich boiskach i wrócili do domu z kompletem zwycięstw na koncie. W finale nerwy pojawiły się tylko na chwilę, gdy w drugiej połowie bramkę wyrównującą dla Anglików zdobył Cole Palmer. Tuż przed doliczonym czasem gry wynik na 2:1 ustalił jednak Mikel Oyarzabal. Rodri podpadł zachowaniem na świętowaniu tytułu Po ostatnim gwizdku szczególne powody do radości miał Rodri. Gracz Manchesteru City nie dość, że został wraz z kolegami mistrzem Starego Kontynentu, to na dodatek wyróżniono go statuetką najlepszego zawodnika turnieju. Reprezentant "La Furia Roja" z miejsca stał się dzięki temu jednym z kandydatów do wywalczenia słynnej Złotej Piłki. Poza tym naturalnie zrobiło się o nim głośno. W końcu mowa o MVP wielkich zawodów reprezentacyjnych. O 28-latku od poniedziałkowego wieczoru mówi się już niestety nie tylko z powodów czysto sportowych. Podczas świętowania zwycięstwa w Euro 2024 na ulicach Madrytu, pomocnik w pewnym momencie zapomniał się na scenie i zaintonował kontrowersyjną przyśpiewkę. Z ust triumfatora niemieckich zmagań popłynęło: "Gibraltar jest hiszpański". Nagranie momentalnie znalazło się w mediach społecznościowych. Na reakcję działaczy z Gibraltaru też nie trzeba było długo czekać. UEFA przed trudną decyzją. Szykuje się kara Co grozi zawodnikowi oraz hiszpańskiej federacji na razie trudno powiedzieć. Może skończyć się zarówno na grzywnie, jak i zawieszeniu w eliminacjach do ważnego turnieju lub Lidze Narodów. UEFA wielokrotnie udowadniała w przeszłości, że nie jest pobłażliwa. Podczas Euro 2024 na przymusowy odpoczynek udali się na przykład Mirlind Daku czy Merih Demiral. Pierwszy ze sportowców nawoływał do nienawiści. Drugi zaś pokazał tzw. wilczy salut, czyli znak rozpoznawczy organizacji terrorystycznej o nazwie "Szare Wilki".