Oba zespoły znajdowały się na "musiku", bo w pierwszej kolejce Chorwacja przegrała z Hiszpanią 0:3, a Albania 1:2 z Włochami. Spotkanie rozpoczęło się jednak w dość spokojnym tempie, ale po chwili zarysowała się delikatna przewaga Albanii. W 11. minucie świetne dośrodkowanie w pole karne posłał Jasir Asani. Piłka poleciała poza zasięg defensorów i delikatne muśnięcie głową Qazima Laciego spowodowało, że zatrzepotała w siatce. Podopieczni Sylvinho chcieli pójść za ciosem, ale po pierwszym kwadransie to brązowi medaliści ostatniego mundialu nieco się przebudzili. Zamknęli rywali na ich połowie, przez co Ivan Perisić czy Lovro Majer mógł stwarzać zagrożenie wrzutkami z bocznej strefy. Po upłynięciu pół godziny gry to niespodziewanie Albańczycy mogli strzelić na 2:0. Szczęścia próbował Kristian Asllani, ale jego uderzenie obronił Dominik Livaković. Końcówka pierwszej połowy była już mniej efektowna, polegała głównie na walce w środkowym sektorze. Mimo że Chorwaci mieli do przerwy 69 procent posiadania piłki, to byli mniej konkretni - w statystyce strzałów przegrywali 4:8. Cztery gole w Hamburgu. Chorwacja remisuje z Albanią Początek drugiej części był podobny do końcówki pierwszej - sporo szarpanej, niedokładnej gry z wieloma faulami. Francuski sędzia Francois Lexetier przyjął taktykę niegwizdania stykowych sytuacji, pozwalając piłkarzom na dość mocną walkę w bliskim kontakcie. Czysto sportowo lepsze wrażenie sprawiali Luka Modrić i spółka. Widać było, że wisi nad nimi widmo drugiej porażki w turnieju. Luka Sucić sprawdził Thomasa Strakoshę w bramce, a odważnego rajdu próbował Josip Juranović. Albania wyglądała na pogubioną, poddawana była wysokiemu pressingowi, a jej kontrataki nie wyglądały już tak efektownie jak wcześniej. Kibice zespołu Zlatko Dalicia zapewne "czuli" w powietrzu nad stadionem w Hamburgu nadchodzącego gola. Mijały jednak kolejne minuty dominacji, a on się nie pojawiał, a to ich rywale oddali strzały za sprawą Asllaniego i Bejramiego. W 69. minucie dobrą szansę głową miał po kolejnym dośrodkowaniu Perisicia Mario Pasalić, ale jego uderzenie poleciało nad poprzeczką. Wielki zwrot akcji na Volksparkstadionie. Dwa gole w dwie minuty W 74. minucie kibice Chorwacji wreszcie wyskoczyli z radości - obchodzący 33. urodziny Andrej Kramarić doprowadził do wyrównania. W defensywie Albanii pojawiła się spora dziura. Napastnik Hoffenheim odebrał podanie od Ante Budimira, ominął jednego z obrońców i pokonał Strakoshę. 60 sekund później mogło być 2:1 dla ekipy Dalicia - eliminacyjni rywale Polski jeszcze się wybronili, bo Pasalić nie zdołał oddać strzału, ale w kolejnej akcji znowu skapitulowali. Wicemistrzowie świata sprzed sześciu lat odważnie wbiegli w pole karne, strzał z kilku metrów oddał Sucić. Został zablokowany przez Djimsitiego, ale piłka pechowo odbiła się od Klausa Gjasuli i wpadła do bramki, o czym więcej piszemy pod tym linkiem. W odstępie 120 sekund "Vatreni" przeszli z wyniku 0:1 na 2:1. W 88. minucie Modrić szukał jeszcze trafienia zza pola karnego na 3:1, ale strzał minął słupek o około dwa metry. Tuż przed zakończeniem podstawowego czasu gry nagle to Albania stanęła przed okazją na 2:2, ale sędziowie słusznie odgwizdali spalonego. Po chwili poinformowali, że doliczają sześć minut. Gracze Sylvinho ruszyli do ataku, co przyniosło kolejny zwrot akcji. Gjasula w 95. minucie odebrał świetną piłkę w polu karnym i zrehabilitował się za bramkę samobójczą, doprowadzając do remisu. Chorwacja i Albania mają teraz po punkcie na koncie. W tabeli grupy prowadzi Hiszpania przed Włochami - obie te kadry posiadają po trzy oczka i mecz do rozegrania pomiędzy sobą (czwartek, godzina 21:00). Zobacz nasz raport specjalny i bądź na bieżąco: Euro 2024.