Na ten moment miłośnicy futbolu czekali dobrych kilka tygodni. 14 lipca poznamy nowego mistrza Europy w piłce nożnej. Do finału na Stadionie Olimpijskim zakwalifikowali się Hiszpanie oraz Anglicy. O ile ci pierwsi zachwycają praktycznie od samego początku i pobili rekord sześciu wygranych potyczek na wielkiej imprezie, o tyle drudzy przeżywają istne katusze. Podopieczni Garetha Southgate’a w podstawowym czasie gry triumfowali dopiero w półfinale. Choć przegrywali z Holandią 0:1, to zdołali odwrócić losy spotkania. Przepustkę do batalii o złoto dały trafienia Harry’ego Kane’a oraz rezerwowego Olliego Watkinsa. "Lwy Albionu" już w fazie grupowej podziwiało na trybunach co najmniej kilkanaście tysięcy kibiców z Wysp. To wszystko ze względu na ogromny głód spektakularnego sukcesu. Jeszcze nigdy w historii Anglicy nie zdobyli tytułu mistrzów Europy. Trzy lata temu nie pomogły im własne ściany, ponieważ przegrali finał na Wembley z Włochami po serii rzutów karnych. W Berlinie nawet nikt nie chciał słyszeć o powtórce z rozrywki. Poszło o nieprzyznanego karnego. Cucurella szybko o tym nie zapomni Na celowniku kibiców od pierwszego gwizdka znalazł się Marc Cucurella. Fani starają się go deprymować, gdy tylko dotyka piłki. Dlaczego akurat padło na tego akurat sportowca? Trzeba cofnąć się do ćwierćfinału pomiędzy Hiszpanami a Niemcami. W dogrywce defensor dotknął piłki ręką we własnym polu karnym, lecz sędzia nie przyznał za to gospodarzom "jedenastki". Jest więc to swego rodzaju odwet fanów na zawodniku. Podobne sceny działy się już we wcześniejszym spotkaniu Hiszpanów z Francuzami. Wynik meczu Hiszpania - Anglia dostępny jest TUTAJ.