Reprezentacja Holandii mogła rozpocząć ćwierćfinałowy mecz z przytupem, bo już pod koniec pierwszej minuty Memphis Depay wpadł w pole karne tureckiej ekipy, ale znacząco przestrzelił. Snajper Atletico Madryt nie zniechęcił się jednak. To właśnie on w jednej z kolejnych akcji dostał podanie w pole karne, ale został zablokowany. Po chwili na strzał zdecydował się jeszcze Cody Gakpo, lecz nie trafił w światło bramki. Później do głosy doszli Turcy. W 11. minucie z dystansu uderzał Salih Ozcan. Na podobną próbę zdecydował się po drugiej stronie boiska Xavi Simons. W jego przypadku precyzja kompletnie zawiodła. Gdy na murawie toczyła się zażarta walka, trybuny opanowali tureccy kibice, którzy krzyczeli i gwizdali na przemian, gdy tylko coś się działo. Tak było i wówczas, gdy Hakan Calhanoglu trafił w głowę Virgila van Dijka. Później kapitan reprezentacji Turcji nieźle dośrodkował z rzutu wolnego do Abdulkerima Bardakciego, który przeniósł piłkę nad poprzeczką. Skandal przed meczem. Gorąco w Berlinie, policja w akcji. Jest komunikat Turcja strzeliła przed przerwą... Dużą aktywnością wykazywał się także inny z tureckich pomocników - Arda Guler. Młody gwiazdor Realu Madryt tylko nieznacznie chybił, gdy zdecydował się na zaskakujący, techniczny strzał sprzed pola karnego. Precyzją co do milimetra wykazał się już jednak w 35. minucie, gdy dośrodkował w pole karne piłkę wybitą po rzucie rożnym. Posłał ją wprost na głowę Sameta Akaydina, który nie mógł się pomylić i zapewnił Turcji prowadzenie. Holandia jeszcze przed przerwą próbowała doprowadzić do wyrównania, ale ta sztuka nie powiodła się podopiecznym trenera Ronalda Koemana, którzy zeszli do szatni myśląc, jak odrobić starty po zmianie stron. Sam selekcjoner kadry "Oranje" postanowił działać. W przerwie podjął decyzję o zdjęciu z boiska Stevena Bergwijna, którego zastąpił Wout Weghorst. Holendrzy ruszyli do ataku, lecz o mało co nie nadziali się na kontratak. Drużynę ratować musiał Nathan Ake, faulując Ardę Gulera, za co obejrzał żółtą kartkę. Rzut wolny egzekwował sam poszkodowany, który... obił słupek. Zaskakująca decyzja, a potem takie słowa. Jasny komunikat ws. Kyliana Mbappe ... ale Holandia odpowiedziała. I to dwoma bramkami W światło bramki - lecz na swoje nieszczęście w jej środek - uderzył już w 65. minucie napastnik Juventusu Kenan Yildiz. Bramkarz zdołał jednak odbić niewygodnie lecącą piłkę ręką. W 70. minucie swoją szansę miał Wout Weghorst, który nieczysto trafił w piłkę, dając szansę na interwencję Mertowi Gunokowi. Skończyło się na rzucie rożnym, po którego rozegraniu gola strzelił głową Stefan de Vrij. Ku rozpaczy Turków Holendrzy poszli za ciosem. W 76. minucie Denzel Dumfries popędził prawym skrzydłem i dograł piłkę po ziemi w stronę dalszego słupka. Tam Cody Gakpo wyprzedził obrońcę próbując oddać strzał. Obaj upadli na murawę, a piłka zatrzepotała w siatce. I na "pomarańczowej" części trybun rozpoczęła się celebra. A w ekipie tureckiej pojawił się kolejny problem. Po starciu z rywalem Samet Akaydin opuścił murawę na noszach. Jego miejsce zajął Cenk Tosun. Po chwili jego koledzy mieli dwie wyśmienite okazje ku temu, by doprowadzić do wyrównania. Zarówno jednak Zeki Celik, jak i Kerem Akturkoglu zostali zablokowani przez obrońców. Już w doliczonym czasie gry na bohatera swojej ekipy wyrósł holenderski bramkarz Bart Verbruggen, który obronił strzał, jaki oddał z bliskiej odległości Semih Kilicsoy. Przed ostatnim gwizdkiem arbitra czerwoną kartkę obejrzał jeszcze siedzący na ławce rezerwowych Bertug Yildirim. Holandia obroniła prowadzenie i mogła cieszyć się z awansu do półfinału, w którym zmierzy się z Anglią. Ze Stadionu Olimpijskiego w Berlinie - Tomasz Brożek