Kontrowersyjny karny zdecydował. Historyczne rozstrzygnięcie w grupie na Euro
W grupie E doszło niecodziennej sytuacji, wszystkie cztery drużyny zakończyły ją bowiem z taką samą liczbą punktów, o kolejności decydował więc bilans bramkowy. Wygrała ją Rumunia, która bramkę dającą jej wyrównanie i pierwszą pozycję zdobyła po rzucie karnym, który może wzbudzać kontrowersje. Sędzia Daniel Siebert przyznał "jedenastkę" po analizie VAR.
Po remisie we Frankfurcie obydwa zespoły zapewniły sobie awans z grupy E - Rumunia z pierwszego miejsca, a Słowacja z trzeciego. Mimo tego, że podział punktów obu zespołom dawał miejsce w 1/8 finału, spotkanie było bardzo zacięte, rozgrywane bez kunktatorstwa.
Prowadzenie w 24. minucie objęli Słowacy - po dokładnym dośrodkowaniu Juraja Kucki efektownym uderzeniem głową popisał się były piłkarz Legii Warszawa Ondrej Duda.
Rumuni zdołali wyrównać jeszcze przed przerwą. Stało się tak po starciu Ianisa Hagiego, w tym wypadku zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, to syn słynnego Gehorghe'a, zwanego "Maradoną Karpat", z Davidem Hancką.
Euro 2024. Daniel Siebert najpierw wskazał na rzut wolny
Pierwotnie sędzia Siebert uznał, że faul był przed polem karnym i podyktował rzut wolny, a także pokazał Słowakowi żółtą kartkę. Po interwencji VAR-u zmienił jednak optykę i wskazał na jedenasty metr, a kartonik wycofał.
Jak widać na zamieszczonym poniżej filmiku Hagi, zahaczył nogą o rywala i się przewrócił. Pozostaje pytanie, czy musiał to robić, i czy tak samo zachowałby się w innym sektorze boiska. Tę samą kwestię można odnieść do arbitrów i zastanowić się, czy poza pola karnym odgwizdaliby w ogóle w tej sytuacji przewinienie.
Do "jedenastki" podszedł Razvan Marin w 37. minucie i pewnym uderzeniem pokonał Martina Dubravkę.
W drugiej połowie nad stadionem we Frankfurcie przeszła gwałtowna ulewa, ale wynik już się nie zmienił. Oznaczało to, że obie drużyny zapewniły sobie wyjście z grupy - Rumunia na pierwszej pozycji, a Słowacja na trzeciej. Druga jest Belgia, która równocześnie grała z Ukrainą, gdzie padł bezbramkowy remis.
Euro 2024. Ukraina największym pechowcem
Takie rozstrzygnięcia oznaczały, że wszystkie cztery drużyny zgromadziły po cztery punkty i o kolejności decydował bilans bramkowy.
Ten układ grupy to jedyny taki przypadek podczas Euro 2024. Taka sytuacja nie miała też miejsca nigdy wcześniej w historii mistrzostw Europy.
Natomiast Ukraina jest największym pechowcem Euro 2024. W obu poprzednich turniejach z udziałem 24 reprezentacji zdobycie czterech punktów gwarantowałoby jej awans, gdyby tylko udało się znaleźć na trzecim miejscu w grupie.