Polska drużyna narodowa, po wcześniejszej porażce 1:3 z Austrią, musiała liczyć na zwycięstwo Holandii nad Francją, aby zachować szanse na wyjście z grupy. Każdy inny wynik oznaczałby dla podopiecznych Michała Probierza koniec marzeń o wyjściu z grupy. W meczu Holandia - Francja doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji, która wzbudziła spore dyskusje wśród fanów i ekspertów. W 69. minucie spotkania Xavi Simons, 21-letni talent holenderskiej piłki, trafił do siatki, co mogło odmienić przebieg całego spotkania. Radość "Oranje" okazała się jednak przedwczesna. Gol Xaviego Simonsa wydawał się być przełomowym momentem, jednak radość Holendrów nie trwała długo. Angielski sędzia Anthony Taylor po konsultacji ze swoim asystentem uznał, że bramka była nieprawidłowa, gdyż zaistniał spalony. Sytuację sprawdzili arbitrzy VAR, którzy dość długo dyskutowali o tym zdarzeniu. Finalnie trójka sędziowska sprzed monitorów VAR przekazała swojemu koledze na boisku, że spalony faktycznie zaistniał i nie można uznać trafienia Simonsa. Jak ukazały powtórki, w momencie strzału Simonsa, jego współpartner Denzel Dumfries, znajdował się na pozycji spalonej. Choć Holender nie dotknął piłki, uznano, że utrudnił interwencję bramkarzowi Francji, Mike'owi Maignanowi. Wielka kontrowersja na EURO 2024. Gol Holandii anulowany Decyzja ta spotkała się z ogromnym niezadowoleniem zarówno ze strony holenderskich piłkarzy, jak wielu piłkarskich fanów. Jednak z punktu widzenia przepisów gry była ona doskonała. Dumfries znajdował się bardzo blisko bramkarza, na jego torze możliwej parady obronnej. Możemy dyskutować, czy ten strzał był "do wyjęcia", czy też nie, ale z pewnością możemy powiedzieć, że gdyby nie Dumfries to Mike Maignan mógłby zdecydowanie łatwiej rzucić się w bok i mieć jeszcze większą szansę na skuteczną interwencję. W tym całym zdarzeniu dziwi trochę, jak długo trwała analiza VAR i oczekiwanie na finalną decyzję. Sędziowie zasiadający przed monitorami VAR musieli sporo dyskutować i niewykluczone, że nie do końca byli spójni z oceną tego zajścia. Wideo z kontrowersyjną sytuacją można obejrzeć poniżej.