Reprezentacja Polski swój los po meczu z Austrią pozostawiła w rękach Francuzów i Holendrów. Biało-Czerwoni po porażce z Austrią musieli liczyć na to, że w Lipsku "Pomarańczowi" pokonają wicemistrzów świata w hicie fazy grupowej mistrzostw Europy. Ten pojedynek nie mógł się zakończyć inaczej, niż wygraną naszych pierwszych grupowych rywali, jeśli chcieliśmy wciąż marzyć o tym, aby w turnieju pozostać. Wygrana Francji, lub remis, kończyłyby dywagacje na temat przyszłości Polski w walce o mistrzostwo Europy. Polacy zrównani z ziemią. Nie było litości. "Zapach ogórków to przebił" Krzysztof Piątek po meczu z Austrią w wywiadzie przyznawał, że wciąż wierzy w ten sportowy cud, ale gdy nic nie zależy już od Ciebie, sytuacja jest piekielnie trudna. - Trudno powiedzieć, na pewno jesteśmy smutni, ale mamy jeszcze ostatni mecz. Wierzymy w cuda, na pewno. Wychodzimy na następny mecz, aby wygrać go jak największą różnicą bramek - ocenił po meczu z Austrią strzelec jedynego gola dla Polski w tamtym spotkaniu. Holandia nie zagrała dla Polski. Polska zagra już tylko o honor Przed meczem Francji z Holandią można było spodziewać się wszystkiego, więc ta wiara z pewnością nieuzasadniona nie była, tym bardziej, że po stronie Francuzów od pierwszych minut zabrakło Kyliana Mbappe. Kapitan kadry zasiadł jedynie na ławce rezerwowej, ale do jedenastki wrócił z kolei Aurelien Tchouameni. Z kolei u Holendrów w składzie pojawił się niesamowicie szybki Jeremie Frimpong, który w meczu z Polską wszedł na murawę jedynie z ławki rezerwowych. To wszystko zapowiadało bardzo dobre piłkarskie widowisko. Czy sędzia skrzywdził Polaków? To była kontrowersyjna decyzja [WIDEO] Pierwsze minuty właściwie to potwierdziły. Oba zespoły wyszły na boisko z naprawdę ofensywnym nastawieniem. Lepiej ten mecz rozpoczęli na pewno Holendrzy, którzy na samym początku bardzo konkretnie zagrażali bramce Mike'a Maignana. Później wybitną sytuację mieli Francuzi, którzy wjechali z piłką w pole karne Holendrów i stanęli w sytuacji dwóch na jednego z bramkarzem i koncertowo ją zepsuli. Właśnie z powodu nieskuteczności pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Druga część spotkania rozpoczęła się od zdecydowanie większej w ofensywie po stronie wicemistrzów świata. Swoją kolejną wyśmienitą okazję miał Antoine Griezmann, ale znów koncertowo ją zmarnował, podobnie jak w pierwszej połowie. Finalnie piłka wpadła w końcu do siatki po strzale Xaviego Simonsa w 69. minucie spotkania, ale sędzia uznał, że gol musi zostać anulowany z powodu spalonego, na którym znajdował się absorbujący uwagę bramkarza Denzel Dumfries. Wiele więcej się już w tym spotkaniu nie wydarzyło. Oba zespoły na pewno nie rzuciły wszystkich sił na szalę, aby wygrać, a to wszystko poskutkowało bezbramkowym remisem. Ten sprawia, że Biało-Czerwoni jako pierwsi oficjalnie odpadli już z rywalizacji. Kadrze prowadzonej przez Michała Probierza pozostał tylko mecz z Francją, a potem powrót do domu.