W Muzeum NRD w Berlinie można zwiedzić ten nieistniejący już podobno kraj. Tu znajdują się trabanty, wartburgu, charakterystyczne czerwone motocykle MZ, słynne wschodnioniemieckie maszyny do pisania. meblościanki, całe niewielkie mieszkanka urządzone na jednolity wzór Wschodnich Niemiec. Są też systemy podsłuchowe i techniki wykorzystywane przez Stasi do trzymania w ryzach społeczeństwa, najbardziej karnego i inwigilowanego w bloku wschodnim. Niemiecka Republika Demokratyczna uważana była za najbogatszy i - dzięki trabantom - najbardziej usamochodowiony kraj bloku wschodniego. Najbogatszy, a jednak gdy w 1990 roku zjednoczyła się z zachodnimi Niemcami, mówiono o "anschlussie nędzy". Do zjednoczenia doszło w październiku 1990 roku, rok po obaleniu muru berlińskiego i półtora roku po czerwcowych wyborach w Polsce. Po Jesieni Narodów, krwawej rewolucji w Rumunii, po upadku całego systemu, ale jeszcze za życia Związku Radzieckiego. Niemcy Zachodnie, czyli RFN były wtedy mistrzem świata w piłce nożnej, ale jeszcze bez piłkarzy wschodnioniemieckich. Na Euro 1992 drużyna niemiecka, już jednoczona wystawiła enerdowskich zawodników, którzy byli jej poważnym wzmocnieniem. Matthias Sammer i Ulf Kirsten z Dynama Drezno, Andreas Thom i Thomas Doll Z Dynama Berlin to byli gracze na poziomie swych kolegów z zachodnich Niemiec, ważni reprezentanci zjednoczonego kraju. Wtedy wydawało się, że przynajmniej w sporcie dawna NRD będzie odgrywała istotną rolę w zjednoczonych Niemczech. Wszak wschodnioniemiecki sport był potęga. Może nie akurat piłka nożna, ale w całości przebijać Niemcy Zachodnie. Bundesliga wchłonęła NRD i od razu wypluła Kiedy jednak Bundesliga przyjmowała w 1991 roku kluby z NRD, zakwalifikowano do niej tylko dwa - Dynamo Drezno i nieoczekiwanego ostatniego mistrza NRD, Hansę Rostock. Szybko spadły. Odtąd enerdowskie kluby nie odgrywały w niej żadnej roli, aż do stworzenia nowego klubu przez Red Bulla w Lipsku i awansu Unionu Berlin w 2019 roku. Unionu Berlin, który - co ciekawe - nigdy nie był mistrzem w czasach NRD. Pozostałe liczące się niegdyś w Niemczech Wschodnich kluby jak Dynamo Drezno, Lokomotive Lipsk (finalista Pucharu Zdobywców Pucharów w 1987 roku), Dynamo Berlin, 1.FC Magdeburg, Wismut Aue czy Carl-Zeiss jena przepadły. Niektóre zbankrutowały - np. Lokomotive Lipsk reaktywował się w 2004 roku. "Anschluss nędzy" dotyczył zatem także piłki nożnej. Kiedy Niemcy organizowały mundial w 1974 roku, robiła to tylko zachodnia Republika Federalna Niemiec. Część meczów odbywała się w Berlinie, ale Zachodnim - na Stadionie Olimpijskim, na którym Polska grała teraz z Austrią. Przedwojenny obiekt z igrzysk w 1936 roku znajdował się bowiem w zachodniej części podzielonego do 1989 roku miasta. I to tam, na Stadionie Olimpijskim zagrała swój pierwszy mecz ekipa RFN. Jeszcze ciekawsze jest to, że w Berlinie Zachodnim zagrała też drużyna drugich Niemiec, NRD. NRD na mundialu. To był historyczny mecz To był pierwszy i jedyny w dziejach awans Niemieckiej Republiki Demokratycznej na jakąkolwiek dużą imprezę piłkarską. Dużo od niej nie wymagano, ograła Rumunię, Albanię i Finlandię w eliminacjach i to wystarczyło do awansu (z jedną tylko porażką w Bukareszcie). W tym samym czasie Polska trenera Kazimierza Górskiego musiała eliminować Walię i Anglię na Wembley. Na mundial 1974 patrzymy przez pryzmat wielkiego sukcesu polskich piłkarzy, więc występ NRD może nam umknąć. A z politycznego czy historycznego punktu widzenia to on był najciekawszy. Zwłaszcza, że wtedy doszło do jedynej w dziejach wojny niemiecko-niemieckiej. Dokładnie 50 lat temu, 22 czerwca 1974 roku w Hamburgu. I to właśnie ten mecz przypominano w Niemczech wszędzie w weekend, przy okazji Euro 2024. RFN i NRD unikały meczów między sobą, a w eliminacjach szczęśliwie na siebie nie trafiały. Elektryczne relacje obu państw niemieckich przechodziły różne fazy, od wspólnej reprezentacji olimpijskiej lat sześćdziesiątych aż po bojkot igrzysk olimpijskich najpierw przez RFN (w 1980 roku w Moskwie), a potem NRD (w 1984 roku w Los Angeles). W futbolu oba kraje żyły długo po dwóch stronach muru, aż przyszedł mundial 1974 roku i trafiły na siebie. Ten mecz przeszedł do historii. Ten mecz był historią. Przyszli mistrzowie świata, czyli Niemcy Zachodni przegrali na mistrzostwach świata tylko jeden mecz. Nie z Holandią, nie z Polską, ale właśnie z NRD - 0:1 po bramce Jürgena Sparwassera - jednego z tych protoplastów fryzury znanej u nas jako "zaczes na czeskiego skoczka", podczas gdy w rzeczywistości modna fryzura z dywanem opadających na kark włosów pochodziła właśnie z NRD. Powinna się znaleźć w muzeum. Jürgen Sparwasser został bohaterem. Niemiec wpakował piłkę do niemieckiej bramki w 77. minucie. Niemcy pokonały Niemcy. Na dodatek nie te Niemcy, które typowano. Powiadano, że RFN przegrał umyślnie, aby w kolejnej fazie nie trafić na Brazylię i Argentynę, które brzmiały wtedy groźnie (jak się okazało, niesłusznie), ale na Polskę, Szwecję i Jugosławię. Jürgen Sparwasser mówił jednak, że nic o tym nie wie i że w tamtych okolicznościach politycznych odpuszczanie takiego meczu przez RFN, o takim ładunku emocjonalnym i prestiżowym również z politycznego punktu widzenia, byłoby absurdem. Jego zdaniem,. ani RFN, ani NRD nie odpuszczały. Po prostu zachodnioniemiecki zespół nic nie wiedział o drugiej niemieckiej ekipie. Nie miał skąd wiedzieć. Niemiecka Republika Demokratyczna wygrała, a po tym meczu trener Helmut Schön miał się zamknąć w pokoju hotelowym zupełnie zdruzgotany. Jego widok ponoc tak podziałał na piłkarzy RFN, że zmobilizował ich do dalszych zwycięstw dla swego selekcjonera. Z kolei po tej wygranej władze NRD surowo zabroniły organizacji jakichkolwiek meczów z RFN, aby nie zepsuć kapitalnej statystyki - jeden mecz, komplet zwycięstw Niemiec Wschodnich. Tak, Sparwasser wypowiadał się w niemieckich telewizjach przy okazji Euro 2024. To legenda enerdowskiego futbolu, która jednak - jak wiele osób z bloku wschodniego i wielu mieszkańców NRD - dała nogę za mur. W 1988 roku podczas meczu jego klubu 1. FC Magdeburg w Saarbrücken na Zachodzie piłkarz upewnił się, że jego rodzina jest już na Zachodzie, po czym sam dał dyla. Trenował potem gdzieś w niższych ligach niemieckich, zupełnie bez szału jak na taką gwiazdę. Ale był wolny. Wielka ucieczka za żelazną kurtynę Nie tylko on uciekał. W NRD w drugiej połowie lat osiemdziesiątych żartowano, że zaraz wyjadą wszyscy, także piłkarze. Wyjeżdżali do raju, nawet oni, z teoretycznie najbogatszego kraju bloku. W chwili zjednoczenia jednak, w 1990 roku wskaźnik PKB per capita NRD był równy jednej trzeciej zachodnioniemieckiego. Dzisiaj nadal się nie wyrównał, sięga 70 procent. W Berlinie - także już zjednoczonym - to 85 procent. Od zjednoczenia minęły 34 lata. To prawie dwa pokolenia, a jednak różnice wciąż są widoczne. Futbol wschodnich Niemiec nadal nie dorównuje temu zachodniemu, a ostatnie wyboru w Niemczech pokazały. że nasze linie podziałów wzdłuż dawnych granic zaborów to nic przy podziale Niemiec. W Niemczech wschodnich i zachodnich wykształciły się zupełnie różne sympatie partyjne. Lewicowe i prawicowe partie ekstremistyczne właśnie we wschodnich Niemczech znacznie większym poparciem. Żadna z 30 największych niemieckich spółek giełdowych tworzących indeks giełdowy DAX nie ma siedziby w dawnym NRD. Ekonomia i serce gospodarcze Niemiec bije gdzie indziej. Sportowe także, a Union Berlin to pewna jaskółka na tym tle. Udało mu się w Bundeslidze utrzymać. Euro 2024 odbywa się w Berlinie, ale znowu w zachodniej części, na Stadionie Olimpijskim. Jedynym miastem z dawnego NRD z meczami turnieju jest Lipsk, dołączony do niego raz jeszcze, tak jak podczas mundialu w 2006 roku. Tylko dwie reprezentacje wybrały tereny NRD na swoje bazy - Chorwacja w Neuruppin na północ od Berlina i Anglia w Blankenhain w Turyngii koło Jeny. Austria bazuje w Berlinie, ale w Grunewald. To zachodnia część dawnego muru. Radosław Nawrot, Berlin