Fazę 1/8 finału na Euro 2024 otworzył mecz obrońców tytułu - Włochów ze Szwajcarią na Stadionie Olimpijskim w Berlinie. Był to mecz ciekawy z punktu widzenia polskiego kibica, bo na murawie znalazł się nasz ostatni "reprezentant" w Niemczech - prowadzący to spotkanie arbiter główny Szymon Marciniak wraz ze swoimi asystentami - Tomaszem Listkiewiczem i Adamem Kupsikiem. - W spotkaniu z Chorwacją Italia broniła dostępu do swojej bramki, chciała oddać rywalowi piłkę i czekać na kontrataki - relacjonował ostatni mecz Włochów w fazie grupowej Piotr Czachowski, który na łamach Interii obu ekipom dawał równe szanse na awans do ćwierćfinału. Także w Berlinie podopieczni trenera Luciano Spallettiego obrali podobną taktykę. To Szwajcarzy bowiem znacznie dłużej utrzymywali się przy piłce w pierwszym kwadransie spotkania, lecz niewiele z tego wynikało. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że i włoskie kontrataki nie były w stanie poruszyć kibiców. Ci jednak żyli meczem i kilkukrotnie przeraźliwie gwizdali na Szymona Marciniaka, gdy ten odgwizdywał rzuty wolne dla drużyny rywala. Tak było i w 18. minucie, gdy piłkę przed polem karnym Szwajcarów ustawił Nicolo Barella, po czym sprytnie zagrał górą do Giovanniego Di Lorenzo, który koszmarnie skiksował przy próbie strzału. Na swoje szczęście prawdopodobnie i tak został wcześniej złapany na spalonym. W 24. minucie wydawało się, że Szwajcaria obejmie prowadzenie. Breel Embolo otrzymał wówczas genialne podanie za linię obrony i stanął oko w oko z Gianluigim Donnarumą. Uderzył pewnie, technicznie, podkręcając piłkę. Ta wpadłaby zapewne do siatki w okolicach słupka, gdyby nie genialna interwencja włoskiego golkipera, który uratował swoją drużynę. W odpowiedzi próbkę swojego dryblingu dał w polu karnym rywala Federico Chiesa. Zawodnik Juventusu wypracował sobie nawet sytuację strzelecką. Z tym że nie uderzył najlepiej i Manuel Akanji zatrzymał piłkę nogą, wybijając ją poza linię końcową. Tego jeszcze nie było. Wielka zmiana na Euro? Nie mają wątpliwości i ogłaszają wprost Euro 2024. Kiepska pierwsza połowa obrońców tytułu Z biegiem czasu obraz gry nie zmieniał się. To Szwajcaria była przy piłce, a Włosi zwartym blokiem bronili dostępu do swojego pola karnego. Dlatego w 31. minucie Ricardo Rodriguez postanowił ich zaskoczyć i huknął z dystansu - na swoje nieszczęście nad poprzeczką. Wydawało się jednak, że bramka dla Szwajcarii to tylko kwestia czasu, bo Italia w końcu będzie musiała popełnić błąd. I tak też się stało. W 37. minucie Ruben Vargas wypatrzył w polu karnym Remo Freulera, ten przyjął piłkę, podbijając ją i uderzył z powietrza. Gianluigi Donnaruma odbił ją jeszcze stopą, lecz na tyle niefortunnie, że ta zatrzepotała w siatce. A Szwajcarzy rzucili się na siebie, celebrując objęcie prowadzenia. Tuż przed przerwą mogło być już 2:0. Bohaterem Włochów znów był jednak Gianluigi Donnarumma, parując na słupek piłkę uderzoną z rzutu wolnego przez Fabiana Riedera. Szubienice na ulicach Berlina, głośna manifestacja. "Unia Europejska musi działać" Szwajcaria trafia po przerwie, Włosi wracają do domu Co się odwlecze, to nie uciecze, mogli sobie jednak pomyśleć Szwajcarzy. Bo druga połowa rozpoczęła się dla nich jak z bajki. Włosi ewidentnie przyspali i nie przypilnowali we własnej "szesnastce" Rubena Vargasa. Ten korzystając z okazji oddał piękny strzał, pokonując Gianluigiego Donnarummę. Obrońcy tytułu znaleźli się w piekielnie trudnym położeniu. Pomocną dłoń mógł wyciągnąć w ich kierunku Fabian Schar. Pewnie odetchnął z wielką ulgą, gdy piłka po jego kuriozalnej interwencji tylko obiła słupek szwajcarskiej bramki i wróciła na plac gry. Po upływie godziny gry Włosi wciąż nie mieli na koncie choćby jednego celnego strzału. W końcu jednak doczekali się swojej sytuacji na strzelenie gola kontaktowego. Znalazł się w niej Gianluca Scamacca, który strzałem z bliskiej odległości... obił słupek. Do szczęścia znów zabrakło centymetrów. W 83. minucie Szwajcarzy urządzili groźny wypad pod bramkę Włochów. Obrońcom urwał się na skrzydle Steven Zuber, który próbował uderzać z ostrego kąta. Ale piłka przeleciała tylko wzdłuż bramki. W kolejnych minutach Włosi już tylko bili głową w mur - mur stworzony przez świetnie zorganizowaną obronę Szwajcarów, którego nie potrafili przebić. I tak w Berlinie runęły marzenia obrońców tytułu o kolejnym finale. Szwajcarzy byli na Stadionie Olimpijskim drużyną znacznie lepszą i zasłużenie awansowali do ćwierćfinału. Z Berlina - Tomasz Brożek