Tomasz Brożek, Interia: Gruzja to największa niespodzianka tegorocznych mistrzostw Europy. Ostatnio pokonała Portugalię, a teraz w 1/8 finału zmierzy się z Hiszpanią. Czeka nas kolejna sensacja? Piotr Urban: - Nie można ukrywać, że to Hiszpania jest zdecydowanym faworytem i jeszcze przed Euro obstawiałbym, że ogra Gruzję z wielką łatwością. W eliminacjach wbiła im już najpierw siedem, a potem trzy gole. Ale Gruzja na Euro gra niezwykle ciekawie i osiąga dobre efekty. Ma swój jasny styl i dwie gwiazdy, które potrafią sporo namieszać w ataku. Hiszpanie jednak i tak prezentowali się dotąd znacznie lepiej... - To prawda. Hiszpania gra jak ma razie najlepszy futbol ma całych mistrzostwach Europy. Jedyne, czego obawiam się w ich przypadku, to fakt... że notują właśnie tak dobry początek turnieju. Przeważnie najlepsze ekipy rozkręcają się wraz z rozwojem imprezy. A Hiszpanie w Niemczech zanotowali świetny start. Wiadomo, każdy trener wolałby wejść w Euro dobrze, niż źle. Ale w głowie zostaje jednak myśl, że w trakcie turnieju przychodzi taki jeden mecz, w którym potrzebujesz szczęścia. I pytanie czy będzie to już ten mecz, czy dopiero kolejne spotkanie. W Hiszpanii wyeliminowanie Gruzji bierze się za pewnik. I wszyscy dyskutują już w zasadzie o ćwierćfinałowej potyczce z Niemcami. Gwizdek Marciniaka oznaczał jedno. Bezwzględny wyrok. "Istny koszmar" Chwalimy Hiszpanów za ich formę, ale co można uznać za jej najmocniejszą stronę? Siłę kolektywu czy może te szalone skrzydła, po których hasają Lamine Yamal i Nico Williams? - Największą różnicę na pewno robi wspomniany duet młodych skrzydłowych. Tu nie ma o czym dyskutować. Lamine Yamal i Nico Williams w końcu spowodowali, że Hiszpania jest nieprzewidywalna. To jest najważniejsze. Bez nich "La Roja" funkcjonowała tak, jak w ostatnim meczu. Była kontrola, było posiadanie piłki, ale nie było sytuacji bramkowych. Dzięki tej dwójce drużyna może grać w szybkim ataku, pojawiają się w niej atuty w postaci gry jeden na jeden. Postawa skrzydłowych to wisienka na hiszpańskim torcie, ale i pozostali zawodnicy - jak widać - przyjechali do Niemiec w dobrej formie. - Tak, to prawda. No bo spójrzmy po kolei - Pedri ustawiony na pozycji numer "10' wygląda coraz lepiej. Widać, że ma dobry moment. W środku pola są także Rodri i Fabian Ruiz, który robi furorę. Marc Cucurella notuje udane występy na lewej obronie. To ma pewno zaskoczenie, bo miało go prawie nie być na mistrzostwach Europy, a tu nagle został podstawowym zawodnikiem i robi różnicę. Gdzie upatrywać zatem ewentualnych punktów zapalnych w kadrze Hiszpanii? - Myślę, że w parze stoperów. Tu zawsze jest znak zapytania. No i jest jeszcze kwestia bramkarza. Unai Simon zawsze ma w meczu taką jedną akcję, w której bicie serca u kibiców jego drużyny znacząco przyspiesza. Kuriozalne sceny z Szymonem Marciniakiem. A potem takie słowa. "Rosną szanse" Wspomniany już mecz z Niemcami będzie - w przypadku braku sensacji w meczu z Gruzją - pierwszym poważnym testem Hiszpanów na Euro? - Myślę, że nie. W grupie grali już z Włochami. I to był taki mecz, który dla trenera stanowił swego rodzaju sprawdzian. Mógł zobaczyć, jak wygląda w praktyce jego drużyna. Okej, Włosi nie mają najsilniejszej kadry w swojej historii, ale wciąż potrafią grać w piłkę i byli obrońcami tytułu. To był więc dobry test. Choć zupełnie inaczej gra się w fazie grupowej i w fazie pucharowej. Tu liczyć może się doświadczenie, którego przed niedzielnym meczem nie ma Gruzja. Dla niej samo wyjście z grupy to już wielko sukces. A Z Hiszpania takie mecze potrafi wygrywać. Nawet mając stosunkowo młody zespół. Bo oni zbierali już szlify w swoich klubach. To może zrobić różnicę. A jak z perspektywy czasu ocenić pracę Luisa de La Fuente na stanowisku selekcjonera? To odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu? - Na początku jego pracy w Hiszpanii pojawiały się obawy, że może sobie nie poradzić z grupą, bo wcześniej prowadził ekipy młodzieżowe. Ale robił to bardzo dobrze. Drużyny pod jego wodzą świetnie sobie radziły i wygrywały. To trzeba brać pod uwagę. I popatrzmy. Dlaczego Fabian Ruiz bryluje w kadrze? Właśnie dlatego, że Luis de la Fuente go zna i trenował go wcześniej w młodszych kadrach. To robi różnicę. Trzeba też powiedzieć, że trener trafił na dobry moment, w którym pojawili się ci świetni skrzydłowi. Dzięki temu mógł zmienić grę hiszpańskiej kadry. To już nie jest próżne posiadanie piłki. Oczywiście, Luis Enrique też próbował to zmienić, ale znów pojawił się moment, gdy była to taka nudna Hiszpania. A teraz Luis de la Fuente zrobił kolejny krok do przodu, dzięki czemu "La Roja" jest po prostu lepsza. Ma więcej argumentów, żeby zaskoczyć przeciwnika. Gwizdy na Marciniaka i wielka niemoc obrońcy tytułu. To już koniec marzeń I jest jednym z głównych faworytów do sięgnięcia po tytuł? - Zdecydowanie. Już przed Euro mogliśmy mówić, że Hiszpanie są w tym gronie, choć może nie stwierdzilibyśmy, że są przed Francuzami. Ale teraz? Popatrzmy jak gra Hiszpania, a jak spisują się inne ekipy. Trudno znaleźć zespół, który gra podobnie. Według mnie także Niemcy wyglądają świetnie. I właśnie mecz Hiszpanii z Niemcami może wyłonić przyszłego mistrza. Ewentualny brak trofeum może więc być rozpatrywany na Półwyspie Iberyjskim jako spore rozczarowanie? - To zależałoby od tego z kim i w jakim stylu Hiszpanie odpadną z Euro. Jeśli doszłoby do tego po meczu z Gruzją, to tak. Wiele mówiłoby się o zmarnowanej szansie, a pewnie i kompromitacji. Inna sprawa, jeśli polegliby w spotkaniu z Niemcami. W Hiszpanii już teraz sporo mówi się o tym meczu i podchodzi się do niego z wielkim szacunkiem względem rywala. Tamtejsi eksperci wiedzą, że jeśli grasz z Niemcami na ich terenie, to nie jesteś faworytem. Pamiętam, jak Hiszpanie polegli w półfinale ostatnich mistrzostw Europy z Włochami. I wszyscy byli zadowoleni oraz dumni. Bo to jest piłka nożna i po prostu czasem możesz przegrać z przeciwnikiem tej klasy.