Wszyscy kibice piłki nożnej zastanawiali się, czy reprezentacja Niemiec zdoła utrzymać niezwykle wysoki poziom, jaki zaprezentowała w meczu otwarcia Euro 2024. Przeciwko Węgrom podopiecznym Juliana Nagelsmanna nie wszystko już wychodziło z taką łatwością, ale i tak zdołali wywalczyć komplet punktów. Orban sprezentował gola Niemcom Reprezentacja Niemiec miała do przymierzenia buty dużych rozmiarów. Mecz otwarcia w ich wykonaniu był zjawiskowy, a kadra Szkocji nie postawiła gospodarzom Euro 2024 najmniejszego oporu - nawet bramkę dla wyspiarzy "ustrzelił" Antonio Ruediger. Z kolei typowani na "czarnego konia" turnieju Węgrzy w pierwszej kolejce rozczarowali, zasłużenie przegrywając ze Szwajcarami (1:3). "Madziarze" zdawali sobie sprawę, że muszą urwać punkty "Die Mannschaft", by móc wierzyć w awans do fazy pucharowej. Niemcy pierwszą dogodną okazję wykreowali już w 11. minucie. Kai Havertz wygrał pojedynek fizyczny z Willim Orbanem, ale jego strzał z bliska wybronił Peter Gulacsi. Co się odwlecze, to nie uciecze. Po kolejnych jedenastu minutach tablica wyników wskazywała już bowiem 1:0. Po wysokim odbiorze Jamal Musiala podał do Ilkaya Guendogana. Wydawało się, że Orban zdążył z interwencją, ale węgierski defensor poślizgnął się. To błyskawicznie wykorzystał pomocnik FC Barcelona, który dopadł do futbolówki i wystawił ją z powrotem do gwiazdy Bayernu Monachium. Musiala uderzył i po odbiciu od jednego z przeciwników piłka wpadła do siatki. Nie oznacza to jednak, że Węgrzy byli bezbronni. Z rzutu wolnego dobrze próbował Dominik Szoboszlai, ale z bombowym strzałem poradził sobie Manuel Neuer. Z kolei już w czasie doliczonym do pierwszej połowy Roland Sallai trafił nawet do bramki, ale arbiter odgwizdał spalonego. Guendogan postawił kropkę nad i Po przerwie wciąż obserwowaliśmy szybkie, otwarte widowisko. Każda ze stron starała się ze wszystkich sił o zdobycie bramki. W grze dominowała jednak niedokładność. Z tego powodu na pół godziny przed końcem Musiala nie mógł cieszyć się z trzeciego gola w turnieju - jego uderzenie po efektownej akcji nie trafiło nawet w światło bramki. Niemcy mają jednak w ofensywie tyle jakości, że nie muszą polegać na 21-letnim pomocniku. Mimo tego to on zainicjował akcję, która przyniosła gospodarzom drugą bramkę. Musiala rozciągnął na lewe skrzydło, a tam już czekał Maximilian Mittelstadt. Lewy obrońca nie zwlekał i natychmiast zagrał płasko w pole karne, gdzie czyhał Ilkay Guendogan, który bez problemu pokonał Gulacsiego. Choć po zdobyciu drugiej bramki Julian Nagelsmann zaczął sukcesywnie zmieniać najważniejszych graczy, to "Die Mannschaft" prezentowała się w ostatnich minutach lepiej. Niemcy kreowali kolejne szanse, a mecz toczył się w głównej mierze na połowie Węgrów. Więcej goli jednak nie oglądaliśmy. Gospodarze trwającego turnieju udowodnili, że są jednym z faworytów do walki o tytuł. Chociaż przed nimi wciąż spotkanie ze Szwajcarią, Niemcy mogą już powoli szykować się do 1/8 finału. W ostatnim meczu fazy grupowej pozostanie im zapewnienie sobie pierwszego miejsca - i to o ile Helweci wieczorem pokonają Szkotów.