Luis de la Fuente z pewnością musiał walczyć o swoją pozycję po przejęciu reprezentacji Hiszpanii. Dziś już nikt jednak nie kwestionuje selekcjonera, a wszystko wskazuje na to, że po Euro 2024 zostanie odpowiednio wynagrodzony przez swoją federację. Selekcjoner doceniony. Co za podwyżka Reprezentacja Hiszpanii z pewnością nie jechała na Euro 2024 w roli jednego z faworytów. Eksperci stawiali raczej na Anglików, Francuzów czy Niemców. W kontekście "La Furia Roja" powtarzano, że to zespół w ciągłej budowie, do tego posiadający zbyt niewielu zawodników najwyższej klasy. Jeszcze przed startem turnieju uznawano za takiego jedynie Rodriego z Manchesteru City i Daniego Carvajala z Realu Madryt. A jednak, Luis de la Fuente z mieszanki graczy młodziutkich i doświadczonych stworzył najlepiej grający zespół kończącego się turnieju. Hiszpanie wygrali wszystkie swoje mecze i tylko w ćwierćfinałowym starciu z gospodarzami potrzebowali do tego dogrywki. Ustrzelili aż 13 bramek, tracąc zaledwie trzy. Już w niedzielę powalczą o prymat na Starym Kontynencie, a ich rywalami będą Anglicy. Obecny kontrakt de la Fuente obowiązuje do mistrzostw świata w 2026 roku. Madrycki "AS" przekonuje jednak, że hiszpańska federacja podjęła już decyzję o przedłużeniu współpracy z 63-latkiem. Nowa umowa ma trwać aż do kolejnego Euro. Co istotne, selekcjoner przekonał do siebie na tyle, że ma otrzymać ogromną podwyżkę. Obecnie inkasuje około 600 tysięcy euro za rok. Na mocy nowego dokumentu de la Fuente zarobi aż trzykrotność tej kwoty. RFEF ma odpowiednie środki. Za trwający turniej federacja zarobiła już ponad 23 miliony euro, a jeśli "La Roja" wygra finał, kwota wzrośnie do 28,5 milionów euro. De la Fuente przekonał nieprzekonanych. Niespodziewany sukces A przecież już sam wybór 63-latka na następcę Luisa Enrique odbił się w Hiszpanii szerokim echem. Tak, doświadczony szkoleniowiec miał spore doświadczenie, ale głównie w kadrach juniorskich. Sięgnął po dwa mistrzostwa Europy: w kategorii U-19 (w 2015 roku) oraz U-21 (2019). Nikt nie mógł z pełnym przekonaniem stwierdzić, że de la Fuente poradzi sobie z seniorami, w dodatku w zespole przepełnionym piłkarzami z najlepszych klubów na świecie. Jego pozycji nie pomogło też bicie brawo Luisowi Rubialesowi, gdy ten tłumaczył się ze słynnego pocałowania Jenni Hermoso. Później selekcjoner przepraszał za ten gest, ale mleko już się rozlało. Do tego jego Hiszpania kiepsko rozpoczęła eliminacje do Euro 2024, przegrywając ze Szkotami. Jak się okazało, de la Fuente potrzebował czasu, by odpowiednio ułożyć swoją drużynę. W kolejnych miesiącach "La Roja" nie tylko wygrała wszystkie pozostałe spotkania w kwalifikacji, wygrywając grupę, ale sięgnęła też po Ligę Narodów. Te wydarzenia dały 63-latkowi kredyt zaufania. A ten podczas Euro 2024 spłacił wszystkie zaległe raty i wyszedł na prostą. Niezależnie od wyniku finału, już sam do niego awans przekroczył oczekiwania kibiców na Półwyspie Iberyjskim. A styl, w jakim gra reprezentacja jest dziś powszechnie podziwiany.