N'Golo Kante przypomniał o sobie europejskim kibicom podczas skończonych niedawno mistrzostw o prymat na Starym Kontynencie. Dziennikarz "The Guardian" przekonuje, że jeden z angielskich klubów rozpoczął już negocjacje w sprawie kupna pomocnika z Al-Ittihad. To Kante pozwolił Francji przepychać mecze kolanem Minął już rok, odkąd zapanowała "moda na Arabię". Tę zapoczątkował kilka miesięcy wcześniej Cristiano Ronaldo, ale wówczas stanowił wyjątek. Tymczasem latem 2023 roku byliśmy świadkami prawdziwego exodusu na Bliski Wschód, a Saudyjczycy byli w stanie przekonać do siebie zarówno piłkarzy kończących kariery, jak i tych mających przed sobą jeszcze wiele lat grania na wysokim poziomie. Wydawało się, że N'Golo Kante należy do pierwszej grupy. Miał za sobą bardzo trudny sezon w Chelsea FC, gdzie w wyniku kontuzji uda rozegrał zaledwie dziewięć spotkań. Gdy podpisywał kontrakt z Al-Ittihad, eksperci sądzili, że to jego ostatnie kroki przed emeryturą. Tak się jednak nie stało. W nowym zespole z miejsca stał się podstawowym elementem wyjściowego składu. Wypracował formę, której zignorować nie mógł nawet Didier Deschamps. Selekcjoner powołał 33-latka do reprezentacji Francji na Euro 2024 i z pewnością się nie zawiódł. Zwłaszcza na początku turnieju Kante błyszczał jak za najlepszych lat. Odebrał statuetki dla MVP za pierwsze dwa spotkania "Les Bleus" w fazie grupowej. Dopiero w starciue z Polakami "zdetronizował" go Łukasz Skorupski. 33-latek pozostał podstawowym graczem swojej kadry aż do jej odpadnięcia w półfinałowym pojedynku z Hiszpanią. Tym samym udowodnił, że wciąż jest w stanie rywalizować na najwyższym europejskim poziomie. Powrót Kante do Anglii możliwy. Byłby spełnieniem marzeń trenera Występy Kante sprawiły, że przypomnieli sobie o nim reprezentanci Premier League. Jak informuje dziennikarz "The Guardian", jeden z londyńskich klubów zaczął już rozmowy w sprawie pomocnika. Julen Lopetegui jest wieloletnim admiratorem umiejętności Francuza i będzie dążył do tego, by poprowadzić go w nadchodzącym sezonie. Problemem mogą być jednak włodarze Al-Ittihad, którzy na ten moment nie biorą pod uwagę sprzedaży swojej gwiazdy.