O spotkaniu Szkocja - Węgry bardzo dużo mówi się przez pryzmat koszmarnie wyglądającej sytuacji, gdy Barnabas Varga po zderzeniu z rywalem upadł na ziemię, a boisko opuścił na noszach. Niestety, ale w tym meczu nie zabrakło także sędziowskich kontrowersji, a właściwie prościej mówiąc poważnych błędów, które finalnie mogły rzutować na końcowy wynik spotkania i ostateczne rozstrzygnięcia w bardzo ciekawej grupie A. Do pierwszej pomyłki w starciu reprezentacji Szkocji i Węgier doszło w 28. minucie, gdy skaczący do górnej piłki Endre Botka, został uderzony łokciem w głowę przez interweniującego defensora. Argentyński sędzia Facundo Tello nie dopatrzył się przewinienia i wydawało się, że za chwilę nastąpi interwencja VAR i finalnie zostanie podyktowany rzut karny dla Węgrów. Wielka kontrowersja w meczu Szkocja - Węgry. Szkoci oszukani przez sędziego? Niestety, tak się jednak nie stało i zarządzający VAR-em arbiter znany z boisk La Liga Alejandro José Hernández Hernández podtrzymał decyzję boiskową o braku przewinienia. Oglądając powtórki, trudno jednak zrozumieć jest tę decyzję. Grant Hanley zdecydowanie pomógł sobie ręką w walce o pozycję. Najpierw zablokował nią Botkę, by za chwilę zadać cios łokciem i ‘zagłówkować’ piłkę. Tego typu sytuacje zawsze budzą kontrowersje i są niewdzięczne do oceny, lecz tu widoczny jest ruch ręką, który z pewnością pomógł szkockiemu obrońcy. Moim zdaniem wskazana była tutaj interwencja VAR, a po obejrzeniu powtórek, arbiter Tello powinien odgwizdać rzut karny i ukarać Szkota żółtą kartką za nierozważny atak. Do drugiej dyskutowanej po tym meczu sytuacji doszło w 79. minucie. Tu - śmiem sądzić - że możemy mówić o bardzo poważnym błędzie, jak i nawet o tzw. sędziowskim ‘babolu’, gdyż faul, za który powinien być podyktowany rzut karny był bardzo klarowny i ewidentny. Szkocja powinna wykonywać rzut karny! Co zrobili sędziowie? Stuart Armstrong wygrał pozycję i wbiegł w pole karne. Tuż za nim podążał Willi Orban, który po dogonieniu rywala, trafił go prawym kolanem w lewą łydkę, powodując jego upadek. Oczywiście możemy mówić, że Szkot zwolnił i próbował osłaniać i blokować piłkę, lecz przez to że był z przodu, to był na uprzywilejowanej pozycji. Można także mówić, że napastnik trzymał za koszulkę swojego przeciwnika, jednak warto zwrócić uwagę, że miało to miejsce po tym, gdy został trafiony kolanem w swoją nogę i tracił już równowagę. Tego typu zdarzenia często występują w meczach o najwyższej randze i przeważnie kończą się odgwizdaniem przewinienia. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego sędzia nie odgwizdał rzutu karnego. Albo uznano, że było to zbyt 'miękkie', albo że napastnik dodał wiele od siebie. Niewykluczone, że sędziowie z boiska źle widzieli to zdarzenie, lecz po coś mają kolegów, którzy oglądają mecz sprzed monitorów VAR. Niestety, Hiszpan Alejandro José Hernández Hernández ponownie pozostał bierni, podtrzymując - moim zdaniem - błędną decyzję podjętą na boisku. Warto dodać, że do zdarzenia doszło przy bezbramkowym wyniku, a potencjalny rzut karny byłby dużą szansą na zdobycie gola, a co za tym idzie objęcie prowadzenia. Co ciekawe, obserwatorem z ramienia UEFA, oceniającym pracę sędziów w meczu Szkocja - Węgry był Tomasz Mikulski, szef polskich sędziów. To m.in. na podstawie jego oceny zależeć będą dalsze losy sędziego Facundo Tello w turnieju. Przypomnijmy, Argentyńczyk który jest w Niemczech na 'sędziowskiej wymianie' w pierwszym swoim meczu na EURO wypadł bardzo dobrze, zbierając wiele pochwał. Niestety, niedzielne spotkanie może rzutować na tym, że już go więcej nie zobaczymy na turnieju, choć należy pamiętać, że niezbadane są wyroki UEFA. Co więcej, w dobie VAR sędziowie muszą polegać na swoich kolegach, którzy mecze śledzą sprzed monitorów. Niewykluczone zatem, że konsekwencje ponieść może także Alejandro José Hernández Hernández, który doskonale widział powtórki obu zdarzeń i mimo to odstąpił od interwencji.