Po pierwszej połowie trudno było jednoznacznie stwierdzić, którzy z licznych szkockich kibiców zatopili twarze w dłoniach albo oparli czoła o stoły z rozpaczy, a którzy z nadmiaru piwa. Wylało się ich w strefie kibica mnóstwo, aż wreszcie toalety tego nie wytrzymały, a stoiska z jedzeniem przestały serwować przekąski. Wszystkie wyszły. Szkoci wcale nie byli w mniejszości w strefie w olimpijskim parku w Monachium. Można to było stwierdzić podczas wyczytywania składów. Takie samo wycie ze strony Niemców towarzyszyło składowi Szkotów, jak i odwrotnie. Za to podczas hymnów obie strony zachowały kurtuazję. Niemcy nie weszli kompletnie w tonację, lepiej w ich wykonaniu wypadł "Major Tom" Petera Schillinga, a "Flower of Scotland" wybrzmiało przepięknie. I tyle. To byłoby na tyle. Ciężkie pierwsze minuty, jeszcze trudniejsze kolejne i wyjątkowo trudna do przełknięcia przerwa, w której Szkoci musieli skonsumować już nie tylko piwo, churrosy, burgery, ale i wynik 0:3, sprawiły że szkockie dudy zamilkły. Potężny cios w tysiące szkockich kibiców Dawno bowiem na dużym turnieju nikt nie zaprezentował się przed meczem tak jak kibice szkoccy i dawno żaden zespół nie zaprezentował się tak słabo jak w trakcie spotkania. Wyglądało na to, że na Euro 2024 dojechali kibice ze Szkocji, ale już nie piłkarze. A wydawało się przecież, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Szkocja miała świetne eliminacje, w których szybko wywalczyła awans i przegrała tylko z Hiszpanią. To dawało jej kibicom nadzieję. Za to Niemcy borykali się z problemami, a jednak rzucili się na rywali z wielką zawziętością. Gdy Szkocja omal nie straciła gola w 55. sekundzie, już wtedy nogi pod spódnicami zaczęły się uginać. Potem było jeszcze gorzej. Szkoci milczeli, czerwienieli od głów po spódnice i wpatrywali się w wielki ekran wzrokiem rozrywającym duszę. A jednak los przyniósł im przy całej tej mizerii ten jeden upragniony moment radości przy golu na 1:4. Nie Szkot go strzelił, a samobójczo Rudiger, ale radość była pełna. Szkoci znów weszli na stoły, znów pobiegli po piwo, znów śpiewali. Wynik 1:5 to nie tylko najwyższe wynik otwarcia Mistrzostw Europy, ale także największa klęska tak ogromnej rzeszy kibiców od razu na dzień dobry, pierwszego dnia, po zaledwie dobie czy dwóch wielkiej zabawy, jaką Szkoci zgotowali Monachium. Ten strzelony gol sprawił jednak, że wciąż widać w nich było ochotę na to, by mimo wszystko bawić się dalej. Radosław Nawrot, Monachium