Grecy, którzy w ostatnich latach przeżywają kryzys, w barażach do Euro 2024 mogli mówić o sporym szczęściu. W swojej ścieżce za rywali mieli znacznie mniej utytułowane drużyny, takie jak Gruzja, Luksemburg czy Kazachstan. I to właśnie zespół z pogranicza Europy i Azji był ich półfinałowym rywalem. Zanim jednak piłkarze wyszli na boisko w OPAP Areny w Atenach, wiedzieli już, kto będzie ich rywalem w finale, bowiem mecz Gruzja - Luksemburg, jako jedyny, został rozegrany o godzinie 18:00. Gruzini okazali się wyjątkowo mało gościnni i wygrali 2:0, dając sobie szansę historycznej walki o awans. Deklasacja w pierwszej połowie, Grecy powalczą o Euro Już pierwsza połowa meczu w Atenach pokazała, że różnica poziomów między tymi zespołami jest spora. Grecy strzelanie zaczęli w 9. minucie, kiedy to rzut karny na bramkę zamienił Anastasios Bakasetas. To wyraźnie podcięło Kazachom skrzydła i kolejne bramki posypały się jak z rękawa. W 15. minucie wynik na 2:0 podwyższył Dimitrios Pelkas, a przed przerwą na listę strzelców wpisali się jeszcze Fotis Ioannidis i Dimitrios Kourbelis. Grecy zdeklasowali rywali, prowadząc już po pierwszych 45 minutach 4:0 i robiąc poważny krok do finału baraży. Tylko kataklizm mógłby im ten awans odebrać, bo Kazachowie byli niczym bokser, słaniający się na nogach i czekający tylko na końcowy gong. W drugiej połowie Grecy zdecydowanie spuścili z tonu i nie forsowali już tempa, mając świadomość, że przed nimi finałowe starcie. Mimo to zdołali jeszcze podwyższyć wynik spotkania po samobójczym trafieniu Erkina Tapałowa w 87. minucie. Ostatecznie w Atenach gospodarze zdeklasowali rywali 5:0 i również w starciu z Gruzją będą murowanym faworytem.