Ot, doświadczenie z gry pomogło, ale nie był to kluczowy warunek. Przez wiele lat za regułę uchodziło to, co powiedział kiedyś jeden z najsłynniejszych włoskich szkoleniowców, Arrigo Sacchi: "Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że aby zostać dżokejem, wcześniej trzeba było być koniem". To była jego odpowiedź na komentarz jednego z włoskich dziennikarzy. A swoją karierą udowadniał, że nie grając zawodowo w piłkę (przez wiele lat zarabiał na życie sprzedając obuwie) można marzyć o karierze trenerskiej i największych sukcesach: w historii zapisał się jako jeden z głównych twórców potęgi AC Milan w latach 80-tych ubiegłego wieku, doprowadził też reprezentację Włoch do wicemistrzostwa świata w 1994 roku (w finale Italia przegrała w rzutach karnych z Brazylią). Mam wrażenie, że dziś ten trend się odwraca. Na topie jest coraz więcej trenerów, których znamy z tego, że wcześniej byli kluczowymi piłkarzami wielu klubów, ale też reprezentacji. Spójrzmy na selekcjonerów drużyn, które awansowały do półfinału mistrzostw Europy: Gareth Southgate (Anglia), Didier Deschamps (Francja) oraz Ronald Koeman (Holandia). Jedynym, który nie zrobił reprezentacyjnej piłkarskiej kariery jest Luis de la Fuente, czyli opiekun Hiszpanów. Znamy składy na hit Hiszpania - Francja! Trenerzy ogłosili decyzje Czy można wyciągać z tego jakieś daleko idące wnioski? Uważam, że tak. Zarówno trzej wyżej wymienieni, jak i inni trenerzy, którzy prowadzą drużyny klubowe (Xabi Alonso w Bayerze Leverkusen, Mikel Arteta w Arsenalu) udowadniają, że doświadczenie w roli piłkarza jest ogromnym atutem. Każdy z tych wymienionych uchodził w swoich drużynach może nie za gwiazdę pierwszej wielkości, ale byli zawodnikami, którzy mieli wiele do powiedzenia i których koledzy słuchali z nie mniejszą uwagą, niż trenerów. Nie wiem, czy można już postawić tezę, że doświadczenie piłkarskie jest warunkiem niezbędnym, ale proporcje wyraźnie się odwracają. Dziś coraz mniej jest trenerów, takich jak wspomniany Mourinho. Z drugiej strony, patrząc na trenerów półfinałowych drużyn, ten jedyny, który kariery reprezentacyjnej nie zaznał, chociaż zagrał ponad dwieście meczów w La Liga, czyli Luis de la Fuente, może utrzeć wszystkim nos. Oczywiście, jeśli Hiszpanie wygrają niemiecki turniej... Osobiście uważam ich, za faworytów. Decydujące chwile. To może być koniec walki o Złotą Piłkę. "Wielki krok" Nie da się przez ten pryzmat nie spojrzeć na własne podwórko. Z jednej strony selekcjonerem jest były piłkarz Michał Probierz, ale z kolei trenerem ekipy mistrzów Polski, Jagiellonii Białystok jest Adrian Siemieniec, którego historia gry w piłkę zakończyła się na etapie juniorskim. Wydaje mi się , że u nas wszystko odbywa się na zasadzie przypadku, a nie przemyślanej strategii. W tym kontekście jestem bardzo ciekawy jak potoczy się kariera Łukasza Piszczka. Wiemy, że uczynił pierwszy krok w kierunku profesjonalnej trenerki - został jednym z asystentów nowego menedżera Borussii Dortmund, Nuriego Sahina. Interesujące będzie to z dwóch powodów: czy potwierdzi trenerski talent, o którym tyle się mówi, a który dotychczas mógł prezentować w amatorskim klubie (LKS Goczałkowice-Zdrój), a także czy ta dłuższa drogą, którą obrał, doprowadzi go na szczyt. Wiemy przecież, że już dość dawno mógł iść na skróty i zostać asystentem selekcjonera Biało-Czerwonych. Pytanie jednak brzmi: czy gdyby przyjął tę propozycję, gdy selekcjonerem zostawał Czesław Michniewicz, wciąż odgrywałby ważną rolę w tej reprezentacji..?