Chaos w Dortmundzie. Część osób utknęła pod ziemią. "Skandaliczna organizacja"
Rozkopane autostrady, potężnie opóźnione pociągi i katastrofa pogodowa. To wszystko złożyło się na chaos komunikacyjny po meczu między Niemcami a Danią w Dortmundzie. Niektórym fanom trudno było wrócić do domu. W pewnym momencie część z nich została zablokowana w przejściu podziemnym na dworcu, nie mając żadnych informacji na temat dalszego działania.
![Tłumy niemieckich kibiców na dworcu w Dortmundzie](https://i.iplsc.com/-/000JE5Z9O5NT7IYE-C461-F4.webp)
Sytuacja w Dortmundzie w pewnym momencie wymknęła się spod kontroli. Problemy rozpoczęły się już w trakcie spotkania. Gwałtowna burza i potężna ulewa sprawiły, że mecz został przerwana na około pół godziny. Po chwili nadmiar wody na dachu uruchomił rynny, wylewające ogromne ilości deszczu prosto na kibiców i murawę. To zrodziło pytania o bezpieczeństwo na stadionie.
Piłkarze w końcu wrócili do gry, ale druga część meczu też została opóźniona. Tym razem chodziło o zamaskowanego kibica, który z niewiadomych przyczyn wspiął się na dach obiektu. Mężczyzna został aresztowany. Jak i dlaczego znalazł się na dachu Signal Iduna Park, tego na razie nie wiadomo.
Ogromne problemy fanów z powrotem do domów. "Skandaliczna organizacja"
Załamanie pogodowe wpłynęło także na sprawne powroty kibiców ze stadionu. Nie dość, że niemieckie pociągu podczas mistrzostw i tak zazwyczaj są opóźnione, tak potężna ulewa jeszcze bardziej "dołożyła" organizatorom.
Jako pierwszy uwagę na ten problem zwrócił redaktor Mateusz Miga z TVP Sport.
"Skandaliczna organizacja w Dortmundzie. 2 w nocy, mnóstwo ludzi chce jechać do domu, a kolejne pociągi tylko zwiększają opóźnienie. Policja zablokowała wejścia na perony, więc spora rzesza osób utknęła w przejściu podziemnym bez wiedzy, kiedy pojadą" - napisał na Twitterze.
Udało nam się skontaktować z kilkoma osobami, której tamtej nocy miały wracać z Dortmundu pociągami. Ich relacje są jasne - w pewnym momencie, gdy przejścia zostały zamknięte, spora część ludzi nie miała pojęcia, co dalej może się wydarzyć. W tej sytuacji nie mogli ani wejść na perony, a wycofanie się przez tłumy ludzi, wciąż schodzących na dworzec, graniczyło z cudem.
Cała sytuacja w pewnym momencie wydawała się trudna do opanowania. Większość pociągów miała od kilkudziesięciu do nawet kilku godzin opóźnienia.
Nie lepiej wyglądała niestety sytuacja także na drogach. Tam podróżujący stali w ogromnych korkach, zwiększonych przez złą pogodę. Na drodze doszło do kilku wypadków, a przejazdy nieustanne policji oraz karetek przy zwężonych przez remonty drogach dodatkowo potęgowały opóźnienia w podróży.