Mikel Oyarzabal wszedł na boisko za Alvaro Moratę i niedługo później dał swojej drużynie ogromny powód do radości. W 86. minucie spotkania zdobył bramkę na wagę zwycięstwa w finale Euro 2024. Choć dla wielu Hiszpanów stał się bohaterem, dla Basków okazał się zdrajcą. Dopiero wygrał Euro 2024, a tu takie wieści. To byłaby ogromna sensacja Baskowie mają dość swoich piłkarzy Baskowie to mniejszość żyjąca na granicy Hiszpanii i Francji. Mówią innym językiem niż Hiszpanie czy Francuzi i od lat pozostają w konflikcie w szczególności z władzami Hiszpanii. "To nie jest moja drużyna, to nie jest mój król i to nie jest mój hymn" - mówił Arnaldo Otegi, przewodniczący zrzeszenia regionalnych partii politycznych działających na terenie Kraju Basków, EH Bildu. Wielu nacjonalistów nie akceptuje piłkarzy pochodzących z ich stron, którzy zdecydowali się na grę dla hiszpańskiej reprezentacji. Wśród nich znaleźli się bohater finału Mikel Oyarzabal oraz Mikel Merino. Obaj na co dzień reprezentują barwy Realu Sociedad. Warto zaznaczyć, że Orzayabal przez krótki czas grał dla nieoficjalnej reprezentacji Kraju Basków. Ostatecznie wybrał jednak Hiszpanię. Ostrzeżenie dla piłkarzy Swoje niezadowolenie młodzi Baskowie z lewicowo-nacjonalistycznej partii Ernai, którzy w miasteczku, w którym na co dzień żyje matka strzelca ostatniej bramki na Euro, Dorleta Ugarte. Zawieszono tam baner z ostrzeżeniem "Nie dla hiszpańskiej drużyny". Na schodach kościoła zarządzanego przez EH Bildu, na którego wejściu zawisł baner, pojawił się też napis z nazwiskami Oyarzabala i Merino, a obok nich - skreślona swastyka. Wbił "szpilę" w rodaków, teraz ma spełnić swoją groźbę. Taka bomba od razu po Euro Sytuacja w Hiszpanii jest napięta od lat. Mniejszości żyjące na terenie kraju, czyli choćby Baskowie i Katalończycy, mocno czują swoją odrębność. Ci pierwsi od lat starają odcinać się od kraju, w którym mieszkają, zaś ci drudzy szukają drogi m.in. poprzez działania w parlamencie.